Józef wstaje o godzinie szóstej rano. Myje się starannie i czesze się. Potem wkłada czystą koszulę i zawiązuje barwny krawat na szyi. Matka go pyta: Czemu mój synuś tak się stroi? Józef odpowiada: Czy Mamusia zapomniała, że dzisiaj pójdę do średniej szkoły, ażeby się tam zapisać? Matka: Więc, synusiu, ubierz się w swój nowy garnitur. Józef: Dobrze, Mamo! Skoro zawiążę sznurowadła u trzewików, przyniosę z szatni marynarkę i spodnie. Za to, Mamusiu, mam coś dla ciebie. Pobiegł do matki, uścisnął ją grzecznie i pocałował. Szkoła średnia była tylko o dwie mile od jego domu. Józef udał się do szkoły pieszo. Nie mógł się doczekać przybycia do miejsca, gdzie stoi ta szkoła, o której tak często marzył. Szedł szybkim krokiem przez dwadzieścia minut, zanim zobaczył ogromny i wspaniały gmach. Przed szkołą wzruszył go widok nadzwyczajnie pięknego trawnika. Równiutkie, zielone krzaki przy chodnikach również sprawiły na nim wrażenie. Nad wejściem głównym zauważył słowa wyryte w kamieniu: High School. To go bardzo ucieszyło. Z radością wszedł do budynku i zdjął czapkę. Wspiął się po schodach na drugie piętro, gdzie znajdowało się biuro dyrektora. W biurze było wielu innych chłopców i dziewcząt, którzy się również zapisywali. Czekał więc, aż wreszcie przyszła kolej i na niego. Zbliżył się do dyrektora, pokazał mu swoje świadectwo i odpowiedział na kilka pytań. Dyrektor napisał coś na kartce i powiedział mu, że ma wrócić nazajutrz. Józef wędrował przez chwilę po korytarzach, aby zapoznać się z położeniem klas. Wkrótce jednak wyszedł ze szkoły i udał się do domu.