Pamiętajcie, że skoro pierwsza gwiazda zabłyśnie, zasiądziemy wszyscy razem przy stole wigilijnym, aby przełamać się opłatkiem i spożyć wieczerzę, mówiła matka Józefa do każdego członka rodziny. Mamo, odezwał się Józef, czy nasza wilia będzie prawdziwie polską tradycyjną wilią? Myślę, że tak. Nakryłam stół obrusem, kładąc pod nim siano, na pamiątkę, że Chrystus Pan, w stajence urodzony, pierwsze posłanie miał w żłobie na sianku. Nasza wieczerza wigilijna składać się będzie z tradycyjnych potraw. Będziemy mieli nieparzystą ilość ryb, czerwony barszcz, grzyby z kapustą, ciastka z miodem i kompot z suszonych owoców". Wieczorem, gdy pierwsza gwiazda zajaśniała na niebie, wszyscy zasiedli do wspólnej wieczerzy, która tradycyjnym zwyczajem składała się z dziewięciu potraw, Po spożywaniu wieczornego posiłku, zwanego wilią, wigilią, postnikiem albo pośnikiem, łamali opłatek i życzyli sobie wzajemnie szczęścia i powodzenia W roku przyszłym. Po wigilijnej uczcie Cała rodzina weszła do salonu, gdzie wszystkich uderzył czarujący widok oświetlonej, ozdobnej i pachnącej jodełki, pod którą był prześliczny, barwny żłóbek. W należytym radosnym nastroju śpiewali chórem W żłobie leży, któż pobieży, kolędować małemu Jezusowi... i inne kolędy. Pod choinką leżały rozmaite podarki gwiazdkowe, szalik, kasetka z pudrem, pomadką do ust i ozdobnym grzebykiem, parasolka, rozpylacz do perfum, szal na szyję, gustowny krawat, pugilares, śliczna srebrna papierośnica, popielniczka, piękna fajka, ustnik do papierosów, lampa na biurku, pudło cygar, kasetka z przyborami do palenia, ślicznie wyrzeźbiona lulka, purpurowy, jedwabny szlafrok japoński, para szczotek do włosów w srebrnej oprawie z monogramami, dziesięć funtów owoców smażonych w cukrze, para rękawiczek ciemnopopielatowych, chińska bogini z żółtawej, starej porcelany i sześć tomów dzieł Sienkiewicza, Po oglądaniu darów, każdy usiadł, zmęczony, ale wesoły. Ojciec zaczął wtenczas powiadać o obyczajach i tradycjach polskich we wieczór wigilijny. Taka była treść jego opowiadań: Wilia Bożego Narodzenia, zwana powszechnie Gwiazdką, należy do najstarszych i najmilszych dni uroczystych na całym obszarze dawnej Polski. W dniu tym łamią wszyscy opłatek, chleb duchowy, jako znak bratniej miłości. Zasiadają do wspólnej wieczerzy, skoro zajaśnieje pierwsza gwiazdka. Uczta wigilijna zwykle składa się z siedmiu albo dziewięciu potraw, a więc: zazwyczaj z barszczu z grzybami, czasem z zupy migdałowej, pierogów z grzybami lub kapustą, różnych rodzajów ryb, kisielu owsianego lub kompotu z suszonych owoców. Gospodarz zbiera w polu snopy zboża, i podczas ich wnoszenia wymawia symboliczne słowa: 'Słoma do chałupy, a bieda z chałupy'. Jeden z tych snopów zostawia na podłodze, inne ustawia w kącie, i długimi źdźbłami pokrywa stół. Po ukończonej uczcie zebranymi okruszynami ze stołu razem z pozostałymi kawałeczkami opłatków jak również siankiem spod obrusa karmią bydło, aby się dobrze hodowało, a ze snopu stojącego w kącie robią powrózki i obwiązują drzewa w sadzie, żeby dobrze darzyły. Słomę z podłogi pali się w polu, aby chwasty nie głuszyły zboża. Potem następuje śpiewanie przepięknych polskich kolęd, na pamiątkę piosenek śpiewanych przez pastuszków. Wieczór wigilijny był i jest wieczorem wróżb najrozmaitszych. i Ze źdźbeł wysnuwanych spod obrusa, parobki i dziewczęta wróżą, jak długo jeszcze czekać będą do wesela, źdźbło długie i zielone przepowiada ślub w najbliższym czasie; zwiędłe wróży, że jeszcze rok cały na męża lub żonę czekać trzeba; źdźbło zupełnie zeschłe przepowiada staropanieństwo lub starokawalerstwo. W dzień wigilijny nie należy płakać, bo się będzie płakać przez cały rok; nie należy też pożyczać pieniędzy. Zaleca się gryźć orzechy, ażeby do następnych godów zęby były zdrowe. W niektórych okolicach Małopolski młodzi parobki, myślący o zalotach, odwiedzają chałupy i sprawdzają czy wszędzie panuje wzorowy porządek. Dziewczęta niedbające o ład w chacie i trzymające śmieci pod progiem, muszą się wtedy okupywać wódką. Lud po wsiach opowiadał, że o północy we wszystkich studniach i rzekach woda zamienia się w wino. Można więc iść i brać, ale na to trzeba być bardzo świętym. Opowiadają też, że w noc tę bydło przemawia ludzkim głosem. Jakiś ciekawy gospodarz raz poszedł posłuchać. Wtem słyszy jak jeden wół mówi do drugiego: 'Tak, tak, mój bracie, czeka nas w drugie święto robota, gdyż trzeba będzie wywieźć gospodarza na cmentarz'. Gospodarz się przeląkł i umarł z przerażenia, a woły istotnie wywiozły go na cmentarz. Ludy północy czczą w noc wigilijną pamięć umarłych i są głęboko przekonane, że w noc ową dusze umarłych przychodzą na ziemię i odwiedzają swoje ziemskie domostwa. Aby ułatwić im rozpoznanie swoich domów, ludzie zapalają świece w oknach i otwierają drzwi. Dla tych duchów odkładają podczas wieczerzy po łyżce każdego dania, a po wieczerzy pozostawiają niesprzątnięte łyżki i miski, aby dusze zmarłych mogły się pożywić. W wieczór wigilijny nie wolno siadać nie zdmuchnąwszy uprzednio miejsca, aby nie przygnieść jakiego ducha; dla tej samej przyczyny nie należy zamiatać izby, aby nie skrzywdzić jakiej duszyczki. Zabawny szczegół: po ukończonej wieczerzy w niektórych miejscowościach wypędzają dusze zmarłych, uderzając we wszystkie kąty izby bądź ręcznikiem, bądź gałązkami. Przepraszam bardzo, że przerywam. To wszystko jest zachwycające i ciekawe, ale już czas na pasterkę, odezwała się matka. Na tym skończę, rzekł ojciec. Józefie, pójdziesz z nami do kościoła, a Sylwester i Jeremi pójdą do łóżka, aby się dobrze mogli wyspać. Noc ta zrobiła dziwne wrażenie na pozostałych w domu, długo nie mogli zasnąć. Na dworze śnieg gęsto padał. Mimo to, ledwie dały się słyszeć dźwięki dzwonów kościelnych, otworzyli okno i przysłuchiwali się pieśniom, jakie śpiewano w pobliskiej bazylice św. Jozafata. Melodie pieśni Gdy się Chrystus rodzi i Cicha noc dolatywały do ich uszu. Nareszcie gdy usłyszeli pieśń Lulajże Jezuniu, znużeni i ukołysani, zasnęli. W końcu wrócili rodzice z Józefem. Uśmiechnęli się, gdy ujrzeli, jak Sylwester i Jeremi leżeli w łóżku bez żadnego okrycia. Matka przybliżyła się do łóżka i otuliła synów. Tymczasem Józio dopytywał się o różne szczegóły w stajence, którą, zobaczył w kościele. Ojciec więc tłumaczył mu: Szopki i jasełka są, ściśle związane z świętami Bożego Narodzenia. Dawniej młodzież szkolna odgrywała dialogi, przedstawiające sceny z życia Chrystusa. Urządzano także szopki, zrobione na wzór stajenki, z drewnianymi lub papierowymi postaciami Dzieciątka Jezus, Najświętszej Marii Panny, świętego Józefa, stojącego przy kolebce w postaci nachylonej, oraz pasterzy, - nigdy nie brakło wołu i osła. Pod dachem i nad dachem byli aniołowie, unoszący się na skrzydłach i śpiewający 'Chwała na wysokości Bogu'. Gdy nadeszło święto Trzech Króli, przystawiano do jasełek osóbki pomienionych świętych, klęczących przed narodzonym Chrystusem i ofiarujących Mu złoto, mirę i kadzidło, a za nimi orszaki ich dworzan i asysta rozmaitego gatunku. Opowieść jeszcze się nie skończyła, a Józio już spał na fotelu. Ojciec znów się uśmiechnął i zaniósł go do łóżka. A w końcu sam strudzony opowiadaniami, życzył żonie dobrej nocy i poszedł spać.