Z czym kojarzy się kobiecość? Bardzo możliwe, że macie już w głowach jasną wizję. Młoda, ładna, zadbana dziewczyna w sukience. Albo matka tuląca do siebie swoje dziecko. Może to pewna siebie dziewczyna ubrana w przepiękny komplet bielizny. Zazwyczaj kobiecość kojarzy nam się z czymś miłym, ciepłym, przytulnym. Może się wydawać, że feministki odrzucają to, co kobiece. Że nie chcą malować się, chodzić w sukienkach, być matkami. Niewiele w tym prawdy. Zacznijmy od tego, co oznacza bycie kobietą. W naukach społecznych wyróżnia się dwa rodzaje płci. Płeć biologiczną oraz płeć kulturową. Z płcią biologiczną jest łatwo – rodzę się jako kobieta lub jako mężczyzna. Moja fizjonomia mówi o tym, jaka jest moja płeć. Z płcią kulturową sprawa jest bardziej skomplikowana. Płeć kulturowa są to wszystkie cechy i zachowania, które są postrzegane w naszej kulturze jako męskie lub kobiece. Co innego oznacza kobiecość w Kenii, Meksyku, Australii i Polsce. Tego, jak powinniśmy się zachowywać, uczymy się właściwie od urodzenia. Służą temu określone bajki, zabawki, ubranka. Kiedy byłam mała, mama praktycznie co wieczór opowiadała nam na dobranoc bajkę. Niektóre z nich były bajkami o nas. I bardzo często byłam w nich „Księżniczką Paulinką” zamkniętą w wieży i czekającą na księcia. Z jednej strony płeć jest więc czymś, co dostajemy, a z drugiej strony czymś, co jako społeczeństwo kreujemy. To, co oznacza męskość i kobiecość zależy nie tylko od miejsca urodzenia, ale również od czasu. Zapewne doskonale pamiętacie z lekcji sztuki, jak zmieniały się kanony kobiecego piękna. Nie trzeba jednak sięgać do renesansu czy baroku. Pomyślcie o tym, jak ideały kobiety i mężczyzny wyglądały chociażby 10 lat temu. Jak co kilka lat promowane są określone wzorce napędzające sprzedaż. W końcu ważne jest dla nas, żeby dobrze wyglądać, a przez to być dobrze postrzeganym. Wygląd człowieka ma wpływ na jego interakcje z otoczeniem. Pomyślcie o bajkach Disneya. Nie bez powodu mamy tam piękne księżniczki i brzydkie czarownice. Grecka kalokagathia dosłownie oznacza „piękny i dobry” i stanowiła wzorzec wychowania. Greccy filozofowie uważali, że człowiek ma być szlachetny, moralny, dążący do najwyższego dobra. Myślenie piękne równa się dobre, nie skończyło się wraz ze starożytnością. Dziś psychologowie opisują to jako efekt aureoli. Jest to tendencja do przypisywania pozytywnych cech osobowościowych na podstawie dobrego wrażenia. Widzimy ładną osobę i wyobrażamy sobie, że będzie również miła. Jednocześnie osobom, które wywarły na nas złe wrażenie, przypisujemy cechy negatywne. To wszystko dzieje się na poziomie, którego w teorii sobie nie uświadamiamy. A jednak – chcemy być ładni i chcemy robić dobre wrażenie. Znów dochodzimy do kwestii kulturowych. Co oznacza być ładnym i robić dobre wrażenie? W naszej kulturze kobieta zadbana jednoznacznie kojarzy się z kobietą umalowaną. Makijaż tak bardzo w nas wrósł, że wiele z nas nie jest w stanie wyjść z domu bez makijażu. Z jednej strony nakręca to popkultura i serwisy plotkarskie, z drugiej strony takie podejście nakręcamy same. To, co w teorii powinno być dla nas naturalne, przestaje takie być. Znam wiele dziewczyn, które bez makijażu nie czują się sobą. Malujemy się, żeby podkreślić swoją urodę, poczuć się lepiej ze sobą, robić lepsze wrażenie. I naprawdę, nie ma w tym nic złego, dopóki nie popadamy w paranoję. Niedawno słuchałam jednego z odcinków podcastu Zombie vs Zwierz. Kasia powiedziała tam, że nie maluje się na co dzień, co zwyczajnie szkoda jej na to czasu. Dzięki temu usłyszała, że musi być strasznie odważna. Bo przecież brak makijażu jest u kobiety aktem odwagi. Gdzie zatem odpowiedź na pytanie, czy feministki mogą być kobiece i się malować? Jest ona niezwykle prosta. Kobiety mogą wyglądać tak, jak same tego chcą. Malować się lub nie. Ubierać w sukienki i szpilki lub jeansy i trampki. Farbować włosy na dziwne kolory, prostować je lub nosić wiecznie związane. Lena Dunham w jednym z filmików z serii „Ask Lena” otrzymała pytanie, czy feministka może ubierać się seksownie. Odpowiedziała: „Być feministką to pozwolić innym kobietom na wybory, których my same może byśmy nie dokonały. Wydaje ci się, że chęć pokazania ciała jest sprzeczna z twoimi poglądami, ale w rzeczywistości dają ci one prawo, aby wyglądać sexy, jeśli czujesz, że tego chcesz”. Uważam, że to kwintesencja feminizmu.