Dziennik "Washington Post" i Kaiser Family Foundation zbadali stosunek Amerykanek i Amerykanów do feminizmu. W ankiecie wzięło udział 1 122 kobiet i 488 mężczyzn w wieku od 18-stu lat. Ankietowanym zadano 7 pytań. Między innymi zapytano o ich stosunek do feminizmu i aborcji, światopogląd polityczny (możliwe odpowiedzi to: liberalny, umiarkowany, konserwatywny), przypuszczalne powody stojące za nierównością. 40% ankietowanych uważa się za nie-feministów (nie mylić z anty-feministami), co w wielu przypadkach wcale nie oznacza, że negują feministyczne ideały - przeciwnie - w tej grupie jest silny nurt osób, które twierdzą, że feminizm jest bardzo potrzebny i ma o co walczyć. 35 proc. respondentów uznało, że aborcja powinna być legalna w większości przypadków (była to najczęściej padająca odpowiedź na pytanie o aborcję). 65 proc. przyznało, że w żadnych wyborach nie poparło kandydata (lub kandydatki) tylko dlatego, że w swoim programie politycznym domagał się poszanowania praw kobiet. Na pytanie - co w większym stopniu stoi na drodze do pełnej równości płci - wybory, których dokonują kobiety czy ich rzeczywista dyskryminacja, ankietowani podzielili się prawie po równo ( z niewielkim wskazaniem na kobiece wybory). Zbadano też nastroje jakie budzi słowo "feminizm". Połowę respondentów zapytano o to, czy termin wywołuje pozytywne czy negatywne skojarzenia. Drugiej grupie zadano to samo pytanie, zastępując słowo "feminizm" sformułowaniem "ruch kobiet". W pierwszym przypadku 55 proc. ankietowanych uznało, że "feminizm" ma słabą reputację, w drugim przypadku 54 proc. ankietowanych uznało, że "kobiecy ruch" jest dobrze odbierany. Wyniki badania wskazują, że 47 proc. Amerykanów niezależnie od płci (i 60 proc. Amerykanek) utożsamia się z feminizmem. W oparciu o udzielone odpowiedzi stworzono sześć typów, które określają stosunek do feminizmu.