Ciekawe co by wyszło feministkom czyli feminizm jako dysfunkcja? Inna płeć? Po FB hula właśnie "test na płeć mózgu".  Moi znajomi i znajomych znajomi odpowiadają na parę ogólnikowych pytań,  które mają pomóc określić czy odpytywany ma mózg bardziej męski czy bardziej damski. A potem  rezultat ogłaszają na forum.  Banał, prawda? Znamy to od lat, jeszcze zanim internet był popularny. Nawiasem mówiąc, póki co trafiłam wyłącznie na wyniki mówiące o większej męskości mózgu. Nie zauważyłam,  aby ktokolwiek przyznawał się do bardziej "damskiego" sposobu myślenia.  Czy żeński mózg zanika czy tyle wart ten test? ;) A może damski mózg to wstyd?... Pod jednym z takich wyników,  znajoma znajomej znajomej zapytała w komentarzu: "A ciekawe co by wyszło feministkom?" Czyli - feministyczny mózg,  w jej założeniu, może różnić się jakoś od mózgów innych kobiet. Pytanie to skłoniło mnie do zastanawiania się, jak jest postrzegany feminizm przez ludzi, którzy z takim poglądem się nie utożsamiają. W kontekście mózgu właśnie. Ciekawe, że raczej nikt nie zapytałby, jaki wynik takiego badania miałby ktoś,  kto jest zwolennikiem kreacjonizmu.  Albo - co wyszłoby rasiście.  Próbuję sobie wyobrazić, jak moje poglądy na równouprawnienie mogły by wpłynąć na płeć mojego mózgu.  Albo odwrotnie. Od razu muszę ostrzec - jestem bardzo dobrego zdania o swoim mózgu ;) - bez zastanawiania się nad jego kobiecością lub męskością.  I owszem, może mieć to jakiś związek z moim  światopoglądem, ale nie sądzę, aby jego "płeć" miała na to wpływ. Raczej podejrzewałabym, że znaczenie może mieć sprawność. Tamto pytanie,  które skłoniło mnie do tych dywagacji,  moim zdaniem oddaje pewne przeświadczenie, które podziela cześć społeczeństwa.  Że feminizm to pewien defekt.  Jakieś zawirowanie w głowie,  które sprawia, że kobiety cierpią na taką przypadłość.  A czasami nie tylko w głowie - wszak czasami można usłyszeć,  że feministki to babo-chłopy, sfrustrowane tym, że nikt ich nie chciał ;) Dlatego, uważam,  trzeba w kółko powtarzać,  jak jest. Monika Gibes, Kraków,  Polska, mówię jak jest ;) Feminizm to nie choroba ;)  Nie ma on nic wspólnego z tym czy mamy bardziej męski czy bardziej damski mózg.  Nie wynika on z małych biustów czy rysów twarzy. Nie wynika z frustracji czy rozczarowań mężczyznami.  Nie oznacza nienawiści do mężczyzn.  Opiera się on na przekonaniu,  że nikt nie jest lepszy ani nikt nie jest gorszy tylko dlatego, że jest kobietą lub mężczyzną. Reszta jest już tylko konsekwencją tego przekonania :)