W czasach kryzysy kobiecości uwagę publiczną przyciąga fizyczne piękno pozorne i solidnie maskowana brzydota ducha. Kurz oraz cień pokrywa pamięć o postaciach szlachetnych, a emocje wzbudzają od czasu do czasu jedynie kobiety intrygujące, bo ich prywatność pogmatwana, a urok nieprzemijający. Męskie serce budzi się w czasach genderyzmu na wspomnienie muzy poetyckiej, ale bez gwarancji, że na stałe. Choćby podczas lektury dzieł Słowackiego, bo to burzliwsze, niż obecny circus polityczny. Choćby ot, taka Joanna z Morzakowskich Bóbr-Piotrowicka przyprawić może o palpitacje! Umiała przecież jaśnieć wdziękiem i zachwycać błyskotliwością umysłu nawet u zmierzchu życia. Kochał się w niej Słowacki, kochał i Krasiński. Bez jej burzliwych ripost oraz korespondencyjnego zwodzenia Krasiński byłyby liryczną mimozą, a Słowacki nie pojechałby bez walizek i z rozwianym włosem do ( bez uprzedniej wizyty u fryzjera) do Frankfurtu nad Menem. I tak musiał zadowolić się zamiast wzajemności – dozgonną przyjaźnią. Zmarnowani oraz zaszczuci przez feministki współcześni mężczyźni coraz bardziej boją się kobiet, a wzdychają – do nieistniejących, wyidealizowanych lub postaci historycznych, bo potoczystość komplementów do niczego nie zobowiązuje. Uświadamiam P.T. Czytelnikom, że nieszczęsna, barwna Pani Bobrowa to pretekst, a nie – zapełnienie monumentu, wszak felieton nie wyczerpuje, tylko ma zirytować przyprawiając o palpitacje najpierw intelekt i wrażliwość. Jak grzeczna, nudna uczennica powtórzę, że kobiecość ma wiele wymiarów, a nonszalancki przykład, którego imię „Joanna Bobrowa” jeszcze resztkami sil intryguje ze względu na burzliwość życia prywatnego tejże. Choć zaowocowało też bezmiarem doznań literackich, jeszcze barwniejsze zostawiam domysłom, a krystaliczne – poddaję pod inspirację, poświęcając im kolejne felietony. Nie stawiajmy bowiem Pani Bobrowej obok anielskich przykładów dobroci i łagodności – nie mieszajmy sprzecznych światów, bo oburzenie przedstawicieli płci obojga będzie jeszcze większe. Jedno jest pewne: to feminizm przekreślił finezję kobiecego intelektu, przepastnej czułości i wabiącej fizjonomii. Utwierdził panów w przekonaniu, ze każda Gioconda jest ofiarą męskiej dominacji i nadmiaru cholesterolu. Circus polityczny przedłuża swe występy! Kogo obchodzi reszta? Tak oto feministki nadal znęcają się nad pojęciem kobiecości, a mężczyźni reagują niemrawo. Być może dlatego, że zapomnieli już, co powiedział swego czasu Aleksander Świętochowski: „Kobieta naśladująca mężczyznę wygląda tak, jak gdyby goliła brzytwą urojone włosy na swej gołej twarzy.” Marta Cywińska