Czy polski feminizm cechuje zerwanie ciągłości? Obraz polskich feministek odbiega od tych kobiet, które w XIX i w pierwszej połowie XX wieku dążyły do "emancypacji"? Dziś widzimy kobiety-feministki używające dyskursu geneder, antyklerykalne, less-feministki (czyli po prostu lesbijki). Inną kategorią są te "senyszynopodobne"(zamknięte na kontrargumenty i rozkrzyczane). O kobiety walczą dzisiejsze feminstki poprzez aborcję, antykoncepcję i parytet. A…. i jescze akcje typu manify i tym podobne…. Czytam teksty Magdaleny Gawin i Marty Kwaśnickiej o kobietach (na świecie i w Polsce), chcących w XIX w. i wcześniej zaznaczenia kobiecości i widzę inny obraz. Czy aby nie złudny? – pytam sam siebie. W dwudziestoleciu w Polsce były pierwsze oznaki zakarzenia feminizmu lewicowością, aborcją. Boy-Żeleński to akurat piewca tej fascynacji. Tak…. Skażone nie jest źródło, skażony został feminizm potem, wynicowany, zastąpiony duchową pustką. Na czym polega błąd feminizmu? Błąd to odejście od wizji 2 światów: męskiego i kobiecego. Feminizm albo je integruje, albo (częściej) chce dorównać męskiemu, a tym samym porzuca wartości żeńskeigo. Ja, mężczyzna, sceptyk feminizmu, często lubię użwyać zdania: Po co kobiety mają dorównywać mężczyznom, wielokrotnie nas przewyższają. Świat kobiet – ten świat ducha, uczuciowości, głębi (wady są, ale najwazniejsze by ustępowały zaletom) wielokrotnie przewyższa w pewnych aspektach świat mężczyzn. Ale.. kobiety – zwolenniczki emancypacji, feministki same go porzucają, walcząc o …. Na to miejsce powstaje "nowa kobiecość". Silniejsza ekonomicznie i "samorealizująca się", ale pusta(!).