Agnieszka Tatera. Książki - teatr - zycie https://ksiazkowo.wordpress.com Czasami warto żyć… W ostatni wtorek byłam w Teatrze Narodowym. Nic unikatowego, rzekniecie, wszak to Twój ukochany teatr! Fakt, ale tego wieczoru wydarzyła się tam magia… Nie byłam w stanie napisać szybciej, musiałam mieć czas, by przetrawić. Minęło kilka dni, w końcu miałam okazję by przemyśleć to, co zobaczyłam na scenie w trakcie wtorkowego „W mrocznym, mrocznym domu”. A wydarzyło się tam coś, co w życiu zdarza się rzadko, chwile olśnienia, najczystszego zachwytu, takie, dla których warto żyć. Widziałam ten spektakl już wiele razy (cztery czy pięć? zresztą pisałam już o moich wrażeniach TUTAJ). Za pierwszy razem walnęła mną treść (konflikty rodzinne, nierozliczone przez lata sprawy, molestowanie, poszukiwanie własnej tożsamości, seksualności etc.), drugi raz był porywający, kolejne bardzo dobre. Ale we wtorek… We wtorek starło me uczucia w proch. Cała trójka grała świetnie. Marcin Przybylski jako Drew był na rozdrożu, chciałam mu uwierzyć, że się chce zmienić, ale czułam też, jak manipuluje, jak wygrywa w nim ta wersja, którą wyhodowano/wyhodował przez lata. Milenka Suszyńska była przeuroczym wcieleniem szesnastolatki, tak słodkiej, pociągającej i zabawnej, jaką każda dziewczyna chciałaby być. Ale mimo tak dobrego poziomu i tak zgaśli przy Grzegorzu Małeckim, który tak zagrał Terry’ego, że mimo że przecież widziałam to już wcześniej, wiedziałam, czego się spodziewać, to rezonowało to wszystko w mej duszy na poziomie normalnie prawie nieosiągalnym. Wiem, że obydwie z Kasią S. miałyśmy ochotę się wedrzeć na scenę, przytulić, wysłuchać, wspólnie zapłakać, udzielić wsparcia, jakie tylko mogłoby być możliwe. Wiem, brzmi to pewnie śmiesznie, ale takie uczucie w nas wzbudziła jego gra. Nie wiem, na ile to kwestia akurat tego dnia, bo generalnie jest w tym spektaklu świetny, ale tamtego wieczoru był wielki przez wielkie W. W takie wieczory, jak tamten, widać, że jest w jego talencie coś szczególnego, tzw. „palec boży”. Trafia się od czasu do czasu taki spektakl, po którym wychodzę w zadziwieniu, zachwyceniu, oniemiała. Były takie „Dziady”… o mamuniu. Nie wiem, od czego to zależy, pewnie od kombinacji wielu czynników, ale dziękuję losowi za ten czas, bo jest to dla mnie czas, gdy czuję, że jest w życiu coś więcej, że sztuka to coś więcej i bez niej życie jednak byłoby okropnie puste. Podsumowując: jeżeli jeszcze nie widzieliście „W mrocznym, mrocznym domu” w Teatrze Narodowym w Warszawie, to koniecznie to nadróbcie. Może też traficie na akurat taki wieczór…? Pomysł na powrót? Jako że czuję potrzebę, by ten blog nie umarł, a nie ciągle nie mam ochoty na pisanie o książkach (chyba rezultat takiej, a nie innej pracy ?? ), to postanowiłam wrzucać tutaj różności, tak „na rozruch”, by może znowu się przyzwyczaić do pisania tutaj, wejść w ten rytm. Zobaczymy, czy zadziała! Pomyślałam, że na początek będę wrzucać krótkie impresje (takie fejsbukowe) z obejrzanych sztuk, filmów, różne zachwyty. Zobaczymy, czy będzie to furtka do sukcesu! Na początek cofnę się o kilka dni… Cóż ja mogę powiedzieć – miałam najlepsze imieniny z wszystkich Agnieszek! Wspaniałe towarzystwo i spektakl, w trakcie którego miałam wrażenie, że aktorzy grają dla mnie! Nie wiem, który to już raz, ale ciągle zachwyca tak samo – „Fredraszki” w Teatrze Narodowym zapewniają wspaniały, pełen śmiechu, celnych spostrzeżeń społecznych wieczór, smakowity i mocno erotyczny! Do tego wspaniała obsada, grali tak, że oczu nie można było oderwać! Grzegorz Małecki był dzisiaj iście szatański, Katarzyna Gniewkowska kobieco uwodzicielska, Beata Ścibakówna cudowna w roli zdradzanej-zdradzającej, Mateusz Rusin z pazurem, Paulina Korthals po dziewczęcemu niewinnie, a Milenka Suszyńska w tej roli to najczystsze wcielenie seksu. Do tego przecudowny Jan Englert i Krzysztof Wakuliński. Ach, cóż to był za spektakl! My wspaniale się bawiłyśmy, ale mam też wrażenie, że aktorzy dzięki naszym reakcjom też mieli trochę więcej przyjemności z grania Razem z Kasią mamy wprawę w pozytywnym rozkręcaniu publiczności teatralnej! Przy okazji pochwalę się też fantastyczną akcją, którą robimy do jednej z moich książek-podopiecznych, a mianowicie do „Kobiety w oknie”. Przy tym tytule dzieje się bardzo dużo i to wielopoziomowo, ale ta akcja jest szczególna. No i dawno nie miałam takiej frajdy, jak przy kręceniu tego filmiku! Kilkaset ukrytych ksiązek! Borys Szyc w nietypowej roli! Masa radości z tak wyjątkowej akcji wspierającej czytelnictwo i ekscytacja poziom milion procent! I jakby nie było – moja kariera filmowa się rozwija ?? Przy „Obsesji” Kasi Miszczuk grałam trupa, teraz już żyję, hurra! A pomijając już wszystko inne, jak wiele osób może się pochwalić, że zagrało w filmie z Borysem? Na co do teatru? Podsumowanie roku 2017. Na przełomie roku, gdy napisałam, że w 2017 r. byłam jakieś 90 razy w teatrze, odezwały się głosy, bym opublikowała listę obejrzanych spektakli i napisała, które najbardziej polecam. Długo nie chciało mi się za to zabrać, aż w końcu trafiła się prawie wolna niedziela, podejmuję więc próbę podsumowania. Niepełną, bo części nagłych wyjść (tych, na zasadzie: hej, może skoczymy dzisiaj na wejściówki?) nie mam zapisanych w kalendarzu, więc lista obejmie mniej spektakli, niestety. A pod listą spróbuję wybrać te najciekawsze do zobaczenia. Pożegnania – Teatr Narodowy Zofia – Teatr Polonia Złodziej – transmisja National Theatre Live Taksówka – Teatr Soho Romeo i Julia – Teatr Buffo Anda – Teatr Polski Sługa dwóch panów – Teatr Dramatyczny Gogol – Warszawskie Centrum Pantomimy / Teatr Dramatyczny Prapremiera dreszczowca – Och-Teatr Madame de Sade – Teatr Narodowy Wbrew swej woli – Teatr Soho Ghost town – Teatr Ochoty Sodoma i Gomora – Teatr Ochoty Metoda – Teatr Polonia Boylesque & Burlesque Show – Teatr Druga Strefa Spacerowicz – online – Ninateka Matka Courage i jej dzieci – Teatr Narodowy Tramwaj zwany pożądaniem – Teatr Bagatela w Krakowie Biała bluzka – Och-Teatr Klaps! 50 twarzy Greya – Teatr Polonia Śluby panieńskie – Teatr Narodowy Ożenek – Teatr 6. piętro Kordian – Teatr Narodowy Dziady – Teatr Narodowy Cesarz Kaligula – Teatr Bagatela w Krakowie Tartuffe – Teatr Narodowy Sen nocy letniej – transmisja National Theatre Live Szczęśliwe dni – Teatr Dramatyczny Cabaret – Teatr Dramatyczny Zbójcy – Teatr Narodowy Tajny Dziennik – Teatr Dramatyczny Wyspa – Teatr Piesń Kozła – Warszawskie Spotkania Teatralne Jesus Christ Superstar – Teatr Rampa Iwona księżniczka Burgunda – Koprodukcja Theatre of Nations (Moscow) i TR Warszawa – Warszawskie Spotkania Teatralne Harper – Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach – Warszawskie Spotkania Teatralne Białe małżeństwo – Teatr Narodowy Tango – Teatr Narodowy Przyszedł mężczyzna do kobiety – Teatr Mazowiecki Ruby – Teatr WARSawy Nasza klasa – Teatr Dramatyczny Gogol – Warszawskie Centrum Pantomimy / Teatr Dramatyczny Shirley Valentine – Teatr Polonia Agua de lagrimas – Warszawskie Centrum Pantomimy / Teatr Dramatyczny Garderobiany – Teatr Narodowy W mrocznym, mrocznym domu – Teatr Narodowy Opowieść zimowa – Teatr Narodowy Mam tak samo, jak ty – Teatr Trzy Rzecze Promieniowanie – Teatr Kwadrat Królowa Margot – Teatr Narodowy Plastiki – Teatr Dramatyczny Romeo i Julia – transmisja Comedie Francaise Gorset – Warszawskie Centrum Pantomimy City lights – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny Wieczór współczesnej pantomimy – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny Lost hotel – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny Plan lekcji – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny Szkoła błaznów – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny Vai vem – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu / Teatr Dramatyczny W mrocznym, mrocznym domu – Teatr Narodowy Kinky boots – Teatr Dramatyczny We keep coming back – Selfconscious Theatre / Teatr Dramatyczny Szalbierz – Teatr Dramatyczny Noc żywych Żydów – Teatr Dramatyczny Konstelacje – Teatr Polonia Cabaret – Teatr Dramatyczny Młody Stalin – Teatr Dramatyczny Słoneczna linia – Teatr Polonia Miarka za miarkę – Teatr Dramatyczny Zagraj to jeszcze raz, Sam – Teatr 6. piętro Pomoc domowa – Och-Teatr Kotka na gorącym blaszanym dachu – Teatr Narodowy Pomoc domowa – Och-Teatr Fortepian pijany – Teatr Narodowy Marcel – Warszawskie Centrum Pantomimy / Teatr Dramatyczny Piloci – Teatr Roma Miarka za miarkę – Teatr Dramatyczny Gogol – Warszawskie Centrum Pantomimy / Teatr Dramatyczny Twórcy obrazów – Teatr Narodowy Pod sennym szerszeniem – Klub Komediowy Król Edyp – Teatr Dramatyczny Wzrusz moje serce – Teatr Dramatyczny 32 omdlenia – Teatr Polonia Oniegin – Teatr Wielki Opera Narodowa Weekend z R. – Och-Teatr Notre Dame de Paris – Teatr Muzyczny w Gdyni Śluby panieńskie – Teatr Narodowy Fredraszki – Teatr Narodowy (chyba dwa razy, ale nie mogę znaleźć potwierdzenia) Iwona, księżniczka Burgunda – Teatr Narodowy Do tego czytanie performatywne „Dziennika z podróży do Rosji” oraz lekcja teatralna w Teatrze Narodowym. Więcej konszachtów z teatrami nie pamiętam ?? Ciekawe, o czym zapomniałam? Nadszedł ten straszny moment – wybór. Trudny, więc porobiłam kategorie! Nie umieszczam na liście jednorazowych występów oraz spektakli, które w międzyczasie zdjęto z afisza. Poza listami – zawsze warto (jak bardzo warto!) pójść na spektakle Warszawskiego Centrum Pantomimy. Jak widzicie na liście powtarzają się wielokrotnie i powtarzać będą, bo to magia w najczystszej postaci – cudownie przygotowane i zagrane, nie będę się rozpisywać, polecam tylko z całego serca, idźcie i oglądajcie! Mały urywek mych zachwytów znajdziecie TUTAJ. W tej kategorii umieszczę też z rozpędu wszystkie spektakle obejrzane w ramach festiwalu, większość wystąpień cudowna, niektóre genialne, zdecydowanie warto było poświęcić wszystkie te wieczory na ich obejrzenie. Lista top of the top, czyli spektakle, które oglądałam wiele razy i oglądać będę do momentu zdjęcia z afisza. Poza Shirley, bo to dopiero raz i teraz intensywnie poluję na kolejne: Dziady Tango W mrocznym, mrocznym (vol. 1 oraz vol. 2) Shirley Miarka za miarkę Fredraszki Lista „świetne, ale nie jest łatwe, zabawne i rozrywkowe”, czyli spektakle, które zachwycają, niektóre nawet miewają zabawne momenty, ale generalnie raczej są gorzkie, pokazują tę szarą czy też wręcz mroczną stronę życia, a jednocześnie są tak dobre, że warto je oglądać: Kotka na gorącym blaszanym dachu Nasza klasa Plastiki Tramwaj zwany pożądaniem Metoda Lista „lżejsze, ale nie głupie”, czyli spektakle, gdzie bywa gorzko i mrocznie, ale generalnie jest lekko i przyjemnie. Lub wyłącznie lekko i przyjemnie. I również są bardzo dobrej jakości: Kinky boots Śluby panieńskie Notre Dame de Paris Pomoc domowa 32 omdlenia Sługa dwóch panów Konstelacje Piloci Jak widać: nie wyszły mi listy „top 5”, cóż ja na to poradzę – albo mam za miękkie serce, albo za dużo dobrych rzeczy grają ?? W każdym razie mam nadzieję, że się skusicie na chociaż kilka z nich. Część można też oglądać online. Miłego oglądania! Zmiana. Nareszcie! Przez długie lata kokosiłam się pod tym adresem, chociaż czułam się nim coraz bardziej ograniczona. Nareszcie, pod wpływem impulsu poprosiłam Mistrza Jana (do niedawna znanego Tramwajarza z Tramwaju nr 4) o pomoc i tak dzięki niemu w jeden wieczór trafiłam pod nowy adres. Adres mój, najmojszy – https://agnieszkatatera.wordpress.com/. Dlatego nie przewiduję już migracji. O ile będę pisała, będzie to tutaj. I w końcu nie czuję na duszy ograniczenia „książkowo”, mogę bezkarnie pisać o wszystkim, co mi w duszy gra. Dlaczego nie własna domena? A po co mi ona? Ten blog to hobby w czystej postaci, żadna „profesjonalizacja blogosfery” , „monetyzacja” itp. itd. Ma być, działać, sprawiać frajdę i tyle. Jeżeli ktoś tu jeszcze zagląda – proszę, zaobserwujcie nową domenę, inaczej nie będziecie mieli powiadomień o wpisach. Jeżeli w ogóle ktoś jeszcze ma gdzieś zapisany mój stary adres w rss czy innym czytniku – proszę, podmieńcie go na ten właśnie. A może kogoś to nowe otwarcie zachęci do obserwowania? Może też w końcu dzięki niemu wrócę do bardziej regularnego pisania? Trzymajcie kciuki! Każdy ma w głowie jakąś rzeźnię („Obrzydliwcy” – Marek Kalita) Marek Kalita opowiadał przed premierą, że nie chce tego określać wprost, tylko zależy mu na stworzeniu na scenie Przodownika męskiego klubu, trochę jak w filmie „Podziemny krąg” Davida Finchera. To się udało, bowiem otrzymaliśmy zaproszenie do dziwnego, skąpanego w półmroku miejsca, gdzie pękają wszystkie bariery wstydu i upokorzenia. „Obrzydliwcy” w Przodowniku, podobnie jak proza Wallace’a, to wyzwanie do podjęcia na własną odpowiedzialność. Warto zaryzykować. Dziennik Gazeta Prawna Muszę się zgodzić z każdym słowem powyższego akapitu. Gdy wchodzimy do sali pierwsze, co rzuca się w oczy, to oszczędna, lekko obskurna i obsceniczna scenografia, intrygująca widza od samego początku. Zapada ciemność, a wtedy na scenę wchodzą oni… Obrzydliwcy. W ich role wcielają się: Waldemar Barwiński, Mariusz Drężek, Henryk Niebudek, Piotr Siwkiewicz i Sebastian Stankiewicz. Obsada – jak okazuje się w trakcie oglądania – idealnie dobrana i jakże świetna aktorsko! Spektakl powstał na podstawie „Krótkich wywiadów z paskudnymi udźmi” Davida Fostera Wallace’a. Książki tej nie miałam okazji jeszcze poznać, ale zdecydowanie mam teraz ku temu motywację! To, co wybrano do scenariusza intryguje, porusza, odrzuca, fascynuje. Na scenie spotkało się pięciu bardzo różnych mężczyzn, przyszli, by uczestniczyć w sesji terapeutycznej. Oni są pacjentami, zaś terapeutami właściwie jesteśmy my – widzowie. Właśnie takie rozegranie scenariusza dodaje przedstawieniu mocy, gdy słyszymy ich monologi kierowane do nas, nie da się pozostać obojętnym. Pięć niesamowitych historii, pełnych obsesji, fantazji, traum, wewnętrznych konfliktów, różnorakich poszukiwań. Ich głos to często swoiste wołanie o pomoc, gdyż – jak to mówi Mariusz Drężek – „każdy z tych bohaterów ma w głowię jakąś rzeźnię”. Pisałam wyżej, że aktorsko obsada jest wyśmienita, pora na garść szczegółów. Mam dwa przypadki, które zupełnie mnie podbiły, zachwyt mój nie ostygł, mimo upływu kilku dni. Pierwszy to Mariusz Drężek w roli Marianny, transseksualisty. Na początku uwagę zwraca oczywiście sam wygląd zewnętrzny, ale gdy aktor zaczyna swój pierwszy monolog z każdą sekundą wciągamy się mocniej w jego opowieść. Jest hipnotyzujący, jak to określiła koleżanka, z którą byłam – magnetyczny, nie można oderwać oczu od sceny. Na początku mocno przerysowany, później wydobywa ze swej postaci niezmierzone pokłady delikatności, wręcz kruchości, wzrusza. A monolog o kobietach i mężczyznach… Cudo! Tak samo zresztą, jak końcowa piosenka, nie zdawałam sobie sprawy, że dysponuje takimi możliwościami wokalnymi. Wyszłyśmy oczarowane! Drugi zachwyt dotyczy Waldemara Barwińskiego i jego roli nieśmiałego, pełnego nerwic dziwaka, który prawie cały czas się uśmiecha. Fantastyczne dopracowanie każdego gestu, tiku nerwowego, spojrzenia, ruchu, to wszystko zbudowało szalenie wiarygodną postać. Postać, która powolutku odkrywała swe tajemnice, by przywalić widzom między oczy wyjątkowym monologiem, opowieścią rozpoczynającą się w czasach dojrzewania. Nie chcę Wam zdradzać szczegółów, uwierzcie tylko, że był porywający! Jednak i pozostała trójka aktorów jest wyśmienita! Piotr Siwkiewicz wydaje się być mrocznym sadystą, wręcz psychopatą. Do czasu jednak, gdy odsłoni tajemnicę swej przyszłości. Słuchanie jego monologu wzbudzało dreszcze, bolało. Henryk Niebudek jako wydawałoby się jowialny, dobrotliwy przeciętniak. Jednak myślimy tak tylko do momentu, gdy zaczyna mówić o mrocznych zakamarkach swej duszy. A Sebastian Stankiewicz jako osobliwy konferansjer, swoisty komentator dramatów dziejących się na scenie jest świetny. Momentami niepokojący, obrzydliwy, wręcz obleśny, chwilami przejmujący, jest spoiwem tej opowieści. Nie jest to spektakl łatwy i przyjemny. Nie jest to spektakl dla każdego, a już na bank nie dla tych, którzy szukają płytkiej, prostej rozrywki. On wymaga uwagi, zagłębienia się w niezbyt miłe miejsca ludzkiej psychiki. Ale jest znakomicie zagrany, ciekawie zainscenizowany, z wielką siłą rażenia, ważnym przekazem. Chciałabym widzieć więcej takich spektakli! Idźcie, oglądajcie, napiszcie, jak Wam się podobało! Spektakl „Obrzydliwcy” wystawiany jest na Scenie Przodownik Teatru Dramatycznego w Warszawie.