Głosowałem za przyjęciem programu pomocy makroekonomicznej dla Ukrainy, gdyż Unia Europejska powinna przyjąć na siebie część odpowiedzialności za ustabilizowanie sytuacji w tym kraju. Oczywiście nie rozwiążemy za rząd w Kijowie wszystkich problemów, ale możemy zaoferować mu pomoc, która przynajmniej częściowo pozwoli złapać oddech ukraińskiej gospodarce. Rosyjska agresja wciąż trwa, a jej cena rośnie z każdym dniem. To my, Europejczycy, byliśmy natchnieniem dla przemian na Ukrainie. Teraz, kiedy po pierwszej fali entuzjazmu przyszedł trudny moment i zwątpienie w obrany kierunek przemian, nie możemy odwrócić wzroku. Ukrainę czekają zmiany i reformy, które będą kosztowne. Walka z korupcją i budowa skutecznego aparatu państwowego będą wymagały inwestycji w edukację i wymiar sprawiedliwości. Jeśli proces ten się powiedzie, zyskamy stabilnego i wiarygodnego partnera podzielającego nasze demokratyczne wartości w bardzo niestabilnym regionie Europy. Taka perspektywa jest warta wiele, a już z pewnością jest warta tych środków, które chcemy Ukrainie teraz zaoferować.