PERFIDIA POCZCIWEGO MISIA Policja i prokuratura postawiła Wojciechowi ponad sto zarzutów. Wyrok dziewięć lat. Ale skazany nie siedzi. Niedawno ktoś dostrzegł w słowackich termach Tatralandia (na zdjęcia) świadczeń i została skreślona z listy medyków sądowych. Oszukani przez górala wybierali się już nawet z interwencją ministra Zbigniewa Ziobry, ale w końcu wyrok zapadł. Skazany nie pojawił się na ogłoszeniu i nadal nie wiadomo, gdzie się kryje. stronie internetowej jego firmy można znaleźć numer komórki i słyszeć głos starszej pani. Pani znowu w sprawie tego nie jest jego numer. dzwonią z całej Polski. Ludzie krzyczą „oszust!", telefonują adwokaci. mam lat, mieszkam w województwie świętokrzyskim i żadnych przekrętów na autach nie robiłam! jednym z forów internetowych ktoś napisał niedawno, że widziano zadowolonego w słowackiej Tatralandii, raju dla miłośników kąpieli termalnych. „Pewno nieprędko trafi więzienia" przewiduje internauta. Ach, co on w sobie miał Ci, których Wojciech nabił w butelkę, uważają, że jest oszustem doskonałym. Potrafi świetnie manipulować rozmową, jest przekonujący. Sprawia wrażenie poczciwego misia, któremu można w pełni zaufać. Człowieka, który nie skrzywdzi muchy. Nigdy nie odbierał telefonu od razu, ale zawsze oddzwaniał mówił w sądzie jeden z poszkodowanych. Góral oszukiwał nie tylko obcych. jednej z rozpraw zeznawała jego własna ciotka. Pożyczyła Wojciechowi sporo pieniędzy i nigdy ich nie odzyskała. oszukał także swoją narzeczoną i jej ojca. Zabrał mu samochód przeglądu i sprzedał. śledztwie nie zaprzeczał przestępczej działalności. Dlatego choć prokuratura postawiła mu zarzuty, a akt oskarżenia wpłynął sądu nie został zamknięty. Miał tylko policyjny dozór. Państwo to była bardzo porządna rodzina, ludzie tutejsi, długo prowadzili sklep z częściami samochodów, byli szanowani mówi nam mieszkaniec Rajczy. Syn pogrążył ich wszystkich. wśród górali skończeni, o Naciągacz z Rajczy sprzedał jednego golfa razy. Oszukiwał równo: narzeczoną, krewnych, znajomych i obcych. sumie na miliony. ANNA MALINOWSKA EWA FURTAK Młody mężczyzna z brzuszkiem i pyzatą twarzą oferował korzystne kupno używanego samochodu. Dziś wielu kupujących najchętniej zapomniałoby o nim. Wojciech oszukał ponad setkę ludzi. Tego lata Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej skazał na dziewięć lat więzienia. Swoim ofiarom musi też oddać mln zł. uzasadnieniu sąd przyznał, że wyrok jest surowy i podobny może zapaść nawet w sprawie o zabójstwo. Ale uzasadnił karę perfidią oskarżonego. Obrońca zapowiedział apelację. Wyrok nie kończy więc serii spraw, które zaczęły się w 2Oil r., gdy 23-letni Wojciech założył w maleńkiej górskiej miejscowości Rajcza, z której pochodził, firmę zajmującą się wulkanizacją opon i naprawą samochodów. Stamtąd przeniósł się Żywca i Bielska-Białej, gdzie kolejno otworzył dwa komisy samochodowe. Zaczął sprowadzać i sprzedawać auta. Efekt: gdy w kwietniu zeszłego roku rozpoczął się jego proces, prokurator odczytywał akt oskarżenia dwie godziny. Szybkie spotkania na przejściu w Chyżnem Nigdy wcześniej nie dałem się naciągnąć. Ten mężczyzna ma jednak wrodzone predyspozycje oszukiwania ludzi opowiada Tadeusz ze Śląska, jeden z oszukanych przez Nie dość, że sam dałem mu się okraść, to jeszcze pożyczyłem dla niego pieniądze od córki. Góral wypożyczył od Ślązaka dwa skutery wodne, oddał w nienaruszonym stanie. Polubiliśmy z żoną. Chwalił się, że oprócz komisu samochodowego prowadzi pensjonat na Słowacji, wydał nam się prężnie działającym biznesmenem mówi Tadeusz. dodatku z informacji, jakie znalazłem na stronie Urzędu Gminy w Rajczy, wynikało, że jego ojciec to osoba zasłużona dla lokalnej społeczności, też prowadzi firmę. Pewnego razu pożalił się Tadeuszowi, że stracił na aferze Amber Gold ponad 200 tys. zł, w dodatku ma ciężko chorą na serce narzeczoną, którą czeka poważne leczenie w szpitalu. Ślązak zapytał, jak może pomóc. potrzebował pieniędzy. Tłumaczył, że w Szwajcarii ma odbioru dwa samochody, zarobi na nich, ale potrzebuje tys. zl, okazja przepadnie. Tadeusz zdecydował się pożyczyć mu tys. zł. Wojciech sam zaproponował, że nie będzie pożyczał pieniędzy na gębę, tylko odda jako zabezpieczenie samochód toyotę RAV4. Niby Panu sprzedam, wystawię fakturę. Gdy oddam pieniądze, zniszczymy fakturę, a pan odda mi samochód wytłumaczył. Narzekał na brak czasu, dlatego umówili się na przejściu granicznym w Chyżnem. przejechał toyotą od strony Słowacji. Wziąłem fakturę i samochód mówi Tadeusz. Wkrótce zadzwonił z kolejną prośbą. Muszę pożyczyć na już tys. powiedział. Ale mam fajne audi na oku, sprowadzę. Córka Tadeusza zgodziła się pożyczyć Wojciechowi tys. w zamian za auto. Tadeusz znowu umówił się z mężczyzną na przejściu granicznym. przywiózł jako zabezpieczenie nie audi, lecz passata. Kolejne podejrzenia wzbudził syn Tadeusza. Tato, ludzie piszą w internecie, że ten to oszust! Jak się szybko okazało, oba auta pochodziły z wypożyczalni. Ślązak stracił też skutery, które w międzyczasie góral pożyczył od niego po raz kolejny, lecz tym razem nie oddał. Bez dokumentów, ale w okazyjnej cenie Trudno powiedzieć dokładnie, kiedy po raz pierwszy dopuścił się oszustwa. Nie wszyscy nabici w butelkę zgłosili się na policję. Wiadomo, że w 2012 w jego komisie w Żywcu został sprzedany za tys. volkswagen golf. Mężczyzna, który kupił, nie odebrał auta od razu, poprosił o kilka dni zwłoki, by wyrobić potrzebne dokumenty. Kiedy kupiec przyjechał po odbiór, dał mu auto zastępcze, jako że dokumentów Gdy w kwietniu zeszłego roku rozpoczął się proces, prokurator odczytywał akt oskarżenia dwie godziny „jeszcze nie było". Sytuacja kilka razy się powtórzyła, w końcu nabywcy zgłosił się właściciel wypożyczalni z Katowic. Okazało się, że auto zastępcze jest jego. Zabrał Je, aku-piec poszedł na policję. Wkrótce śledczy ustalili, że w podobnej sytuacji jest trzynaście innych osób. Jeden volkswagen golf został bowiem sprzedany czternaście razy. Wojciech nie swoje samochody sprzedawał również na Słowacji. Auta pochodziły głównie z polskich wypożyczalni. Góral był tak zuchwały, że jednego ze Słowaków wysłał po odbiór dokumentów komisu w Katowicach, z którego pobrał wóz. Tylko dzięki temu właściciel auto odzyskał nieszczęsny kupiec musiał wracać domu pociągiem. Mniej szczęścia miała wypożyczalnia w Rybniku. Tam wypożyczył sześć samochodów m.in. drogie audi Q7, suzuki grand vitarę i dwa peugeoty 508. Właściciel wypożyczalni próbował odnaleźć samochody poprzez ogłoszenia w internecie. Bezskutecznie. stronie internetowej jego firmy jest dziś tylko informacja, że działalność została zawieszona. Wymuszona zmiana klimatu Wojciech sprzedawał też te auta, które wcześniej brał naprawy wspomina Mirosława Piątek, rzeczniczka policji w Żywcu. Zaciągał pożyczki. sumie temu mężczyźnie zostało przedstawionych 106 sześć zarzutów. Wnioskowaliśmy Już 2013 o tymczasowy areszt dla podejrzanego, jednak sąd się nie przychylił. Kiedy Już w rodzinnych stronach góral był spalony, przeniósł się w okolice Cieszyna i dalej działał w branży samochodowej. Schemat był dokładnie taki sam jak poprzednio. opowiadał kupującym, że przeciąga się wyrobienie potrzebnych dokumentów, dawał auto zastępcze, aby uśpić czujność. Jego oferty zwykle wydawały się okazjami. Auta zdobywał, wypożyczając je na Opolszczyźnie. Ulubiona przez niego wypożyczalnia w Strzelcach Opolskich padła, tak jak ta z Rybnika. Prokuratura w Żywcu przedstawiła Wojciechowi następnych zarzutów. Kwietniu zeszłego roku rozpoczął się proces. Ludzie krzyczą, a ja mam lat Terminy kolejnych rozpraw były odraczane, góral przysyłali zwolnienia lekarskie, a gdy się stawiał przed sądem, mówił, że jest w fatalnym stanie psychicznym i myśli o samobójstwie. Zapewniał, że choć uczciwie pracuje, zarabia tylko 1200 miesięcznie. jest po rozwodzie i musi płacić alimenty na kilkuletnie dziecko. jednej z rozpraw obrońca tłumaczył, że tym razem mężczyzna się nie pojawił, ponieważ była żona jest chora, i to on musi opiekować się dzieckiem. Prokuratura odkryła jednak, że lekarka, która wystawiała żonie dokument, była wcześniej oskarżona o wydawanie fałszywych za-