Hutnictwo na krawędzi Bez pomocy państwa za kilka lat z powodu wysokich kosztów pozyskiwania energii może upaść polskie hutnictwo -ostrzega „Solidarność". Związkowcy w tej kwestii są zgodni z pracodawcami i ekspertami, którzy wskazują, że unijna polityka klimatyczno--energetyczna może doprowadzić upadku najbardziej energochłonnych gałęzi przemysłu, w tym przede wszystkim hutnictwa. dlatego potrzebne jest wsparcie państwa dla hutnictwa, ale skorzystałyby z tego i inne energochłonne zakłady, np. huty szkła, papieru czy cementownie. Taki postulat zgłasza m.in. Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego w Katowicach. Okazuje się, że przedsiębiorstwa z branż energochłonnych płacą za energię elektryczną znacznie więcej niż ich konkurenci z zachodniej części Europy (180 za MWh, czyli o co najmniej 1/3 więcej niż za granicą), a przez to są mniej konkurencyjne. Dłuższe utrzymywanie takiej sytuacji może 8,5 mln ton wynosi produkcja stali surowej w Polsce spowodować, że za kilka lat te zakłady, w pierwszej kolejności huty, będą musiały ograniczać produkcję, a nawet być zamykane, ich konkurencyjność jeszcze bardziej spadnie. Dlatego „Solidarność" optuje za tym, żeby rząd wprowadził system rekompensat na pokrycie pośrednich kosztów zakupu przez huty uprawnień emisji C02, tak jak jest to właśnie w bardziej rozwiniętych gospodarczo państwach unijnych, co pozwala złagodzić negatywne skutki polityki klimatycznej UE. Ten system polega na tym, że proc. przychodu z aukcji uprawnień emisji C02 można przeznaczyć na rekompensaty dla przemysłu energochłonnego. „Solidarność" opowiada się za tym, żeby także polskiego prawa wprowadzić rekompensaty. Związkowcy zwracają uwagę, że to rozwiązanie byłoby skierowane kilkudziesięciu dużych zakładów przemysłowych, a budżet państwa nie musiałby wydawać żadnych dodatkowych pieniędzy na wsparcie energochłonnych przedsiębiorstw. Krzysztof Losz