SZCZYCIE COP KATASTROFA NIE TYLKO KLIMATYCZNA 1=1, DOMINIKA WANTUCH GAZETA WYBORCZA Szczyt klimatyczny w Katowicach był dla polskiej dyplomacji serią porażek, którą zakończyło stwierdzenie sekretarza generalnego ONZ, że na rozmowy o ambitnych celach klimatycznych będzie czas w przyszłym roku. Czyli nie w Polsce. „Jesteśmy w bardzo trudnym momencie. (...) Zmiany klimatu postępują szybciej, niż zakładaliśmy, katastrofa jest coraz bliżej i rysuje się coraz bardziej dramatycznie. Już dziś należy podjąć cel, aby temperatura nie wzrosła więcej niż o 1,5 st. czyli jeszcze ambitniejszy, niż zakładało porozumienie paryskie. (...) Katowic musimy wyjść z konkretnymi, bardzo ambitnymi celami i planami. Nie mamy już czasu na negocjacje" mówił, otwierając szczyt klimatyczny w Katowicach, Antonio Guter-res, sekretarz generalny ONZ. dniach skapitulował. Kończąc COP w sobotę, napisał na Twitterze, że ambitne cele klimatyczne będą tematem szczytu, który odbędzie się we wrześniu 2019 r., i podziękował zespołowi Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, który „niestrudzenie pracował na szczycie klimatycznym". Słowem nie wspomniał o polskim rządzie, który był gospodarzem COP24. Słowa Guterres najlepiej pokazują mierny efekt katowickich negocjacji. Delegaci państw przyjęli co prawda zasady wdrażania porozumienia paryskiego. Ustalili, że co pięć lat odbywać się będą przeglądy działań klimatycznych poszczególnych krajów, że należy te działania raportować i w swoich planach państwa muszą być transparentne. Ale co to znaczy wobec raportu IPCC, który mówi, że za lat czeka nas katastrofa, wobec apeli państw, które znikają powoli pod wodą, o dekarbonizację i wobec danych, które jasno pokazują, że emisja gazów cieplarnianych wciąż rośnie Prawdę mówiąc, aby dojść łych ostatecznych konkluzji, nie trzeba było wydawać 250 mln zł, blokować na dwa tygodnie Katowic i ściągać policji z całego kraju ochrony imprezy. Można było rozesłać e-mail i dodać uśmiechniętą emotikonę na końcu. Może dzięki temu uniknęlibyśmy kompromitacji przed światem. za 250 mln polski rząd zorganizował sobie w Katowicach festiwal absurdów, wpadek i porażek. Począwszy od górniczej orkiestry przegrywającej w korytarzach katowickiego Spodka, przez węgiel reklamowany przez partnerów imprezy największe spółki węglowe po skandaliczne wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu, z prezydentem Andrzejem Dudą na czele, który oznajmił, że nie zrezygnuje z węgla, którego mamy jeszcze na 200 lat. Jedyne słowa, z których prezydent Polski zostanie po COP24 zapamiętany. Szef jego gabinetu Krzysztof Szczerski po zakończeniu konferencji napisał na Twitterze: „Sukces wszystkich zaangażowanych w COP w Katowicach; porozumienie ważyło się ostatnich godzin, udział w nim odegrała dyskretna dyplomacja Prezydenta Andrzeja Dudy; satysfakcja z bycia skutecznym na arenie międzynarodowej". Trudno lepiej pokazać ignorancję, niezrozumienie idei szczytu klimatycznego i problemu globalnego ocieplenia. prezydentowi Dudzie można oddać jedno: dzięki jego kompromitacji zwykli obywatele, oburzeni jego deklaracjami, zaczęli się interesować zmianami klimatu i dyskutować o nich. Jest więc wciąż nadzieja na ruch społeczny, który zmusi polski rząd działania, o