Paryżu dyskusja nie toczy się bynajmniej o tym, czy w ogóle mamy ocieplenie klimatu ani o tym, czy człowiek ma z tym ociepleniem cokolwiek wspólnego. Nie dyskutuje się też nawet o tym, czy zmiany klimatu mogą być wstrzymane przez np. ograniczanie emisji dwutlenku węgla czy metanu. prostu zakłada się, że tak. Dyskusja toczy się tylko wokół tego, jak rozdzielić zobowiązania i kto powinien wziąć na swoje ramiona jakie ciężary. SZKODZI, POMAGA Kraje rozwinięte, choć oczywiście nie mówią tego głośno, widzą w dyskusji o klimacie okazję zwiększenia dystansu ekonomicznego pomiędzy nimi a krajami rozwijającymi się. kolei te ostatnie nie ukrywają, że „mają prawo" eksploatować Ziemię. Argumentują, że takie kraje jak USA czy państwa Europy Zachodniej rozwinęły się, nie bacząc na ochronę środowiska, i teraz stać je na eksperymenty ekonomiczne. Największym wyzwaniem dla bogatych jest więc przekonanie krajów rozwijających się, że ochrona środowiska nie musi oznaczać hamulca dla ich rozwoju. Tak rzeczywiście może być, ale wymaga to wysiłku i pieniędzy na inwestycje. Argumenty w tej dyskusji byłoby znaleźć znacznie łatwiej, gdyby kraje rozwinięte rze- PARYŻU PRZEDSTAWICIELE PAŃSTW, ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH BIZNESU DYSKUTUJĄ NAD PRZECIWDZIAŁANIEM ZMIANOM KLIMATU. MOŻE TEGO WYNIKAĆ DLA POLSKI Tomasz Rożek tomasz. rożek@gosc.pl czywiście funkcjonowały zgodnie z tym, co same deklarują i czego wymagają od partnerów przy stole negocjacyjnym. Tymczasem tak nie jest. Uważane za najbardziej zielony kraj w Unii Europejskiej Niemcy są największym emitentem CO2. prawda, że zmieniają swoją energetykę. prawda, że inwestują w elektrownie wiatrowe, panele fotowoltaiczne, ale... nie mówią o tym, że to niekoniecznie musi środowisku naturalnemu pomóc. Nawet jeżeli założymy, że głównym problemem środowiska jest emisja CO2 to założenie mocno naciągane), trzeba pamiętać, że wiatraki nie są rozwiązaniem na jego nadmierną emisję. Dokładne wyliczenia pokazują, że budowa i eksploatacja wiatraka daje większą emisję CO2 niż budowa i eksploatacja np. reaktora atomowego. Niemcy reaktory zamykają, a zamiast tego budują wiatraki. Jeszcze bardziej paranoiczne jest postępowanie z biopaliwami. to, by świat cywilizowany mógł z nich korzystać, w Brazylii wycina się lasy tropikalne, a na ich miejsce sadzi rośliny energetyczne, takie jak np. kukurydza. Bogate państwa mogą wykazać się działaniami proekologicznymi, biedne tracą. Nie jest tajemnicą, piszą o tym agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych, że jednym z głównych powodów wzrostu cen żywności są biopaliwa. Gdzie tu sens i logika gdzie sens i logika sprowadzania roślin energetycznych statkami z Ameryki Południowej lub Środkowej Europy Przecież statek towarowy produkuje ogromne ilości CO2. Niewielu jednak patrzy na ten problem całościowo. Trudno przekonywać kraje biedne działań proekologicznych, gdy spora część z tych działań ma niewiele z ekologią wspólnego, a część środowisku jawnie szkodzi, a nie pomaga. KIJ DWA KOŃCE Paryski szczyt w swoim zamierzeniu ma wypracować nowe międzynarodowe porozumienie klimatyczne, które będzie następcą sławnego Protokołu z Kioto. Ten wygasł w 2012 roku. Niektórzy zwracają uwagę, że brak porozumienia powoduje, że kraje rozwijające się będą emitowały atmosfery szkodliwe związki bez żadnej kontroli. rzeczywistości wspomniane kraje i tak nie są objęte Protokołem z Kioto albo niewiele sobie robią z jego zapisów. Jak na tym tle wygląda Polska pierwszych dniach konferencji premier Beata Szydło powiedziała, że jest szansa na porozumienie. Polska jest w dość skomplikowanej sytuacji. Niewątpliwie jest jednym z tych krajów, które wysyłają atmosfery najwięcej CO2. drugiej strony, gdy przeliczy się naszą emisję na liczbę obywateli, wcale nie jesteśmy liderami na „czarnej liście". Równocześnie nasza delegacja stara się zwrócić uwagę, że dzisiejsza emisja w Polsce jest nieporównywalnie mniejsza niż ta sprzed 20-30 lat. Protokół z Kioto kazał nam zredukować emisję o proc., w porównaniu z rokiem 1990 zredukowaliśmy ją o prawie Wskutek promocji biopaliw w Brazylii wycina się lasy tropikalne, a na ich miejsce sadzi rośliny takie jak kukurydza procent. Ale... trzeba przyznać, że obniżka emisji nie jest naszą zasługą. Stała się w pewnym sensie wbrew nam. Wynika ona z upadku przemysłu na początku lat 90. a nie z planowanych zmian w jego strukturze. Polska jest pod względem struktury energetyki europejskim ewenementem. Jako jeden z nielicznych krajów niemal w całości wydobywamy na swoim obszarze surowce energetyczne, których potrzebujemy produkcji prądu. zasadzie nie jesteśmy uzależnieni od dostaw surowców z zewnątrz. Wyjątkiem jest gaz, ale ten jest głównie używany przez przemysł. Sami wydobywamy około jednej trzeciej naszego rocznego zapotrzebowania. Innymi słowy, gdyby wyobrazić sobie, w sumie dość abstrakcyjną sytuację, w której wszystkie dostawy surowców ze wszystkich kierunków zostają zablokowane, kraj i jego gospodarka bez większych problemów przetrwa. ewenement. Gdyby zablokować Niemcy, te wpadliby w dość spore kłopoty. Każdy kij ma jednak dwa końce. Węgiel, który daje nam niezależność energetyczną, równocześnie emituje duże ilości CO2 dużo groźniejsze innego rodzaju zanieczyszczenia). Zrezygnować z niezależności może korzystając z zasobów węgla, wprowadzać technologie zeroemisyjne może próbować końcu) doprowadzić końca projekt zgazowywania węgla pod ziemią Dlaczego to ważne z drogi, którą już jakiś czas temu obrała Unia, z drogi walki ze zmianami klimatu (niezależnie od źródeł tych zmian i niezależnie od sensu tej walki) nikt nie zrezygnuje. dużo w tę walkę i ideologię zainwestowano, zarówno w sensie politycznym, jak i finansowym. Możemy się temu opierać, ale przegramy Możemy jednak spróbować tę sytuację wykorzystać. Tyle tylko, że na razie nie próbujemy. GDZIE SENS, GDZIE LOGIKA Premier Szydło powiedziała, że Polska podpisze międzynarodowe porozumienie klimatyczne pod warunkiem, że polityka klimatyczna, którą porozumienie wytyczy, będzie solidarna i nie będzie realizowana tylko przez państwa europejskie. Powiedziała też, że porozumienie nie może uderzać w polską gospodarkę. Trudno powiedzieć, co to oznacza. Część bogatych krajów Zachodu zwiększa swoją emisję (np. USA o proc. w porównaniu z 1990 r.), inne obniżają, ale wciąż emitują więcej niż my. Emisja w krajach rozwijających się rośnie na potęgę. Chinach wzrosła o 220 proc. (emisja z procesów przemysłowych, czyli głównie produkcji stali i cementu, wzrosła tam o 1030 proc.), w Indiach całkowity wzrost emisji wyniósł 116 proc., w Brazylii proc., a w Meksyku procenty. Polsce spadł o proc., mimo że nasze PKB wzrosło dwukrotnie. Dzisiaj trudno powiedzieć, jak będzie wyglądało porozumienie klimatyczne. lat głównie prasa niemiecka krytykuje Polskę jako głównego hamulcowego Europy. Prawda jest jednak taka, że statystyczny Niemiec emituje rocznie atmosfery o dwie tony CO2 więcej niż statystyczny Polak. Prezydent USA zadeklarował, że Stany będą zredukowały emisję CO2, zapominając jednak, że na taką politykę nie godzą się mający większość w Senacie republikanie. Chiny jasno stwierdziły, że nie będą zmniejszały emisji, tylko postarają się, by nie rosła ona tak szybko jak dotychczas. Mniejsze kraje chętnie redukują, pod warunkiem, że redukują także te największe. Albo pod warunkiem, że najwięksi truciciele zapłacą za redukcję tych, którzy i tak mało emitują. Zapytam więc jeszcze raz: gdzie sens i gdzie logika