Między Rosją i Niemcami. Siłę Polski powinien być nasz region Przemysław Żurawski vel Grajewski Rosja dąży powrotu czasów koncertu mocarstw. Jednak by to osiągnąć, musi skompromitować NATO jakiś czas pojawiają się informacje o stadach na wschodzie Ukrainy. Jak się rozwinie konflikt w tamtym rejonie Zostanie zamrożony wobec-nym stanie czy należy się spodziewać wznowienia walk Nie wiem. Dziś bardzo trudno prognozować, co tak naprawdę tam się wydarzy. Nie wykluczam sytuacji, w której jeszcze w sierpniu dochodzi eskalacji zdarzeń. Innym momentem podwyższonego zagrożenia będzie zima. Choć jeśli Rosja w tych okresach nie podejmie ofensywy, to można będzie zacząć snuć optymistyczne prognozy dotyczące tego konfliktu. Pan jest bardziej optymistą czy pesymistą Wolę przygotować się na pesymistyczny scenariusz nawet gdyby miał się nie sprawdzić. Nawet jeśli nie dojdzie wzrostu napięcia teraz, w sierpniu, to też nie spodziewam się, by wszedł on w fazę wygaszania. Nastawiam się na to, że będziemy świadkami gwałtownych starć. właściwie Rosja chce w ten sposób osiągnąć Jej celem nie jest sama Ukraina. Ona dąży stworzenia nowego systemu politycznego, który byłby facto powtórką z dawnego koncertu mocarstw. Ale taka sytuacja może mieć miejsce tylko wtedy, gdy dojdzie kompromitacji NATO, wykazania, że jest ono nieskuteczne. razie jej się to nie udaje. ogóle Rosja popełniła sporo błędów. Przede wszystkim dała się zaskoczyć rozwój owi sytuacji na Majdanie w ubiegłym roku. Później odniosła łatwy sukces na Krymie, co ją uśpiło wydawało jej się, że w Donbasie pójdzie tak samo. Ale nawet jak zmieni sposób działania, to Moskwa na Ukrainie NATO nie kompromituje Ukraina nie jest członkiem sojuszu. Mogłaby to zrobić w Polsce czy w krajach bałtyckich. Ale w tych ostatnich NATO zdaje się zdawać egzamin, mocno wzmacniając swą wschodnią flankę. pewno zachowanie NATO to ruch we właściwą stronę i polskie władze powinny to podkreślać należy prezentować urzędowy optymizm, a nie pesymizm. Ale trzeba też przyjąć wiadomości, że rezultat szczytu sojuszu w Newport w ubiegłym roku był negatywny. Zwyciężyła na nim teza rosyjska wspierana przez Niemcy i Francję według której ciągle obowiązuje jednostronna deklaracja NATO z 1997 o nie rozmieszczaniu stałych instalacji sojuszu w nowych krajach członkowskich w Europie Środkowej. Ale na szczycie zatwierdzono stałą obecność rotacyjną to prawie to samo, bowiem liczba żołnierzy i sprzętu będzie się zgadzać, zabraknie jedynie natowskich koszar dla wojska. Mimo wszystko uważam, że w tym przypadku "prawie" czyni dużą różnicę. Obecność wojsk NATO ma w pierwszej kolejności odstraszać Rosjan, to znaczy doprowadzić sytuacji, w której atakując jedno z frankowych państw sojuszu, musieliby wziąć pod uwagę fakt, że przy okazji natknął się w nich na żołnierzy z krajów starego NATO. Żeby była powtórka z Dunkierki z 1940 Nie, bardziej mi chodzi o powtórkę z Berlina Zachodniego. Wiadomo, że wojsk sojuszniczych nie będzie tyle, żeby zatrzymać Rosjan. Oni powinni raczej pełnić taką rolę jak wysunięte jednostki w Berlinie w czasach zimnej wojny. One nigdy nie stanowiły wyzwania dla Rosji ale fakt, że stała za nimi potęga NATO, głównie USA, już tak. Dokładnie tak samo sytuacja będzie wygląda teraz ze stałą, choć rotacyjną, obecnością wojsk sojuszu. Tak jest. Pytanie tylko, gdzie te wojska będą dokładnie stacjonować i na jak długo tu pozostaną. Wprawdzie NATO zapowiedziało utworzenie "szpicy", ale czas jej uruchomienia przewidziano na rok 2018. Tymczasem jestem przekonany, że Rosja zechce coś zrobić przed upływem kadencji Baracka Obamy, który jest postrzegany jako prezydent słaby. Zobaczymy, kto zdąży pierwszy czy NATO się zabezpieczyć, czy Rosja uderzyć. Zgadzam się z tonem, że gwarancje NATO złożone Polsce nie dają nam stuprocentowego poczucia bezpieczeństwa. Ale czy polskie władze miały możliwość wynegocjować coś więcej niż "stałą rotacyjną" obecność wojsk sojuszu nas pewno nie powinniśmy być usatysfakcjonowani stanem faktycznym, tym, że w Newport Francja i Niemcy potwierdziły formułę stosunków z Rosją stworzoną w 1997 czy polskie władze miały szansę uzyskać coś więcej Tak. Może nie w ostatnich dwóch latach, ale w ciągu ostatnich ośmiu gdy państwem kieruje Platforma Obywatelska na pewno można było lepiej pokierować polską dyplomacją i znaleźć się w lepszej sytuacji. Gdzie popełniono błędy Przede wszystkim storpedował porozumienia z USA o budowie tarczy antyrakietowej. Teraz powstaje ona w Rumunii, a nie w Polsce. Nie chodzi nawet o to, by móc ostrzeliwać irańskie rakiety nad naszym terytorium, ale przede wszystkim o efekt polityczny, jaki to porozumienie by dało. Ale przecież w Redzikowie powstaje element amerykańskiej tarczy. koniec prac zaplanowano na rok 2018, a więc już po końcu drugiej kadencji Obamy. Myśli Pan, że bez niego budowy tej bazy się nie zakończą Przecież tam już trwają prace: leją beton pod bazę, stawiają płot wokół niej. Tyle że nic więcej tam nie ma, a w Rumunii jest. dowód na to, że Bukareszt stał się głównym sojusznikiem Waszyngtonu w regionie. ewidentnie obciąża Radosława Sikorskiego, który przez siedem lat kierował polską dyplomacją. tak bardzo Europie Środkowej tylko dwa państwa współpracują z USA przy budowie tarczy: Rumunia i Polska. Trudno powiedzieć, byśmy jakoś strasznie spadli w hierarchii. Proszę pamiętać, że tylko te dwa państwa mają istotny potencjał, pozostali są partnerami jedynie symbolicznymi. Amerykanie mieli wyboru albo Polskę, albo Rumunię, ale wobec chłodu Warszawy zdecydowali się na Bukareszt. Ten chłód był konsekwencją radykalnej zmiany w polskiej polityce zagranicznej, przeorientowaniu jej z Ameryki na Europę. początku było to przeorientowanie w kierunku rdzenia francusko-niemieckiego. Rząd miał ambicję poprowadzić Polskę wielkiej szóstki europejskiej. Stworzenie unijnego G-6 to była ambicja Nicolasa Sarkozy'ego. Ale po jego odejściu i wybuchu kryzysu w strefie euro pękł rdzeń francusko--niemiecki, a wylądowaliśmy w obozie Berlina, stając się klientem Niemiec. 2012r. jesteśmy wypchnięci ze stanowiska stałego obserwatora na szczytach eurogrupy, choć według paktu fiskalnego mieliśmy takie prawo. Tym bardziej, że dokładamy się programów pomocowych w strefie euro. Choćby deklaratywnie, gdyż zgłosiliśmy gotowość udzielenia wsparcia w wysokości 6,27 mld euro na stabilizację strefy euro. Nawet jeśli to był blef, to i tak widać, że tak wyraźne postawienie na Niemcy doprowadziło naszej marginalizacji. Nie ma nas w gronach decyzyjnych wewnątrz Unii, ale zostaliśmy także wyizolowani z naszego regionu. konsekwencja tego, że w pewnym momencie Polska uznała, że chce grać w wyższej niż regionalna lidze. było błędne założenie, gdyż brakowało nam niezbędnego zaplecza. Tradycje polskiej polityki zagranicznej jeszcze przedwojenne zakładały przeciwdziałanie koncertowi mocarstw. Ale gra w regionie też jest trudna, gdyż Polska jest wielokrotnie większa niż inne państwa Europy Środkowej. z tego powodu traktują nas z dużą nieufnością, bojąc się naszej dominacji. jest przeszkoda, ale można ją przezwyciężyć, Udało się na przykład rozwinąć współpracę przy okazji szczytów energetycznych obejmującą i państwa nordyckie, i Ukrainę, a także Gruzję, Azerbejdżan oraz Mołdawię. Dziś nic z tego nie zostało. Oczywiście nie zamierzam twierdzić, że ten projekt był przełomowy, ale na pewno odgrywał ważną rolę symboliczną, a także pokazywał możliwości Polski w integracji całego regionu. czasach rządów z takich możliwości nie korzystaliśmy. Kilka razy rząd Viktora Orbana prosił nas o nawiązanie współpracy, co zostało odrzucone, a potem nastąpił zwrot Węgier w kierunku Rosji. Premier Donald Tusk publicznie bronił Orbana, mimo że prowadzona przez niego polityka jest silnie nacechowana retoryką anty europejską. Ale ja mówię o czymś innym. prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, i węgierski premier wzywali publicznie Polskę przejęcia przywództwa w regionie. Sytuacja, w której Polska demonstruje swój brak zainteresowania tego typu apelami, najlepiej pokazuje stosunek władz państw w naszym regionie. sama władza stała za projektem Partnerstwa Wschodniego, który zaowocował odsunięciem od władzy na Ukrainie Wiktora Janukowycza w 2014 Ten program zaczął się w 2008 r., w sytuacji, gdy Francja rozbiła jednolitość europejskiej polityki sąsiedztwa, tworząc Unię na rzecz regionu Morza Śródziemnego. groziło tym, że unijne pieniądze popłyną na południe z tego też powodu Niemcy poparły Polskę i Szwecję proponujące Partnerstwo Wschodnie. Tyle że na sześć państw objętych tym programem w budżecie na lata 2009-2013 przeznaczono 4,5 mld euro, czyli mniej niż Polska przeznaczyła na stabilizację strefy euro. Zresztą pierwsze szczyty w Pradze i Warszawie zakończyły się fiaskiem. Gdy Polska przygotowała pierwszy projekt końcowej rezolucji warszawskiego szczytu, został on odrzucony niemal przez wszystkich. Wymienia Pan teraz wszystkie słabości tego projektu, ale jednocześnie wydarzenia na kijowskim Majdanie dowiodły, jak on był ważny. Pokazały, że Ukrainie wystarczyła choć mała nadzieja na dołączenie UE. Tak, to prawda. Rewolucja na Majdanie rozpoczęła się od protestów studenckich wywołanych odmową podpisania umowy stowarzyszeniowej z przez Janukowycza, Ale trzeba też pamiętać, że w tle tego konfliktu było załamanie się partnerstwa rosyjsko-niemieckiego, które było konsekwencją kryzysu wokół banków cypryjskich i sposobów ich ratowania. Jednocześnie niemal od samego początku Rosja przeceniają znaczenie Partnerstwa Wschodniego, reagując całkowicie nieadekwatnie skali wyzwania, przed którym stanęła. to jeszcze nałożyło się niezrozumienie Ukraińców przez Rosjan i w efekcie doszło rewolucji, która obaliła Wiktora Janukowycza. Podkreśla Pan, że jedną z głównych przyczyn tej rewolucji był rozdźwięk między Niemcami i Rosją. Tylko czy przypadkiem nie dlatego Berlin mógł sobie na niego pozwolić, w międzyczasie bowiem zbudował silne relacje z Warszawą Przede wszystkim to Rosja nie wypełniła niemieckich oczekiwań. to nie jest tak, że Polska, wchodząc w bliskie relacje z rdzeniem europejskim, zdołała osiągnąć coś ekstra. Przecież Francja nie miała oporów przed tym, by sprzedać Rosjanom Mistrale, a Niemcy budowali w Mulino niedaleko Niżnego Nowogrodu ośrodek szkoleniowy dla wojsk rosyjskich. Oba projekty zostały zawieszone. Ale tylko dlatego, że wybuchła wojna na Ukrainie gdyby nie ona, pewnie byłyby one kontynuowane. tej prawie nikt się z Polską nawet nie konsultował. Ale gdy zaczęły się napięcia na Ukrainie, cała Unia jednoznacznie poparła polski punkt widzenia w ocenie sytuacji. Czy gdyby Polska nie stała się "klientem" by użyć Pana terminu Niemiec, pozycja Unii wobec Rosji byłaby tak nieprzejednana Nie wiem, czy można powiedzieć o Unii, że jest nieprzejednana. Niemcy trzymają całą politykę wobec Rosji w garści, bez nich Francja, Hiszpania i Włochy nic by nie zrobiły. Bierze się to stąd, że Berlin sporo zainwestował w budowę swojej strefy oddziaływania w Europie Środkowej. Warunkiem powodzenia tej koncepcji był brak zagrożenia wojskowego ze strony Rosji, inaczej inwestycje niemieckie wzięłyby w łeb, gdyż wszyscy zaczęliby szukać porozumienia nie z Berlinem, tylko z Waszyngtonem. właśnie głównie z tego powodu Niemcy stały się tak asertywne wobec Rosji. Zresztą Moskwa miała z tym duży problem. Jeszcze w marcu 2014 Władimir Putin bezpośrednio zwracał się Angeli Merkel, składając jej ofertę współpracy, ale ta propozycja nie została podjęta, zawisła w próżni. był moment, kiedy Moskwa musiała sobie uświadomić, że jej pomysł zakończył się niepowodzeniem. Dlatego zaraz potem nastąpiła agresja wojskowa na Ukrainę, gdyż Putin wiedział, że Niemcy nie są w stanie podjąć z nim gry w wymiarze wojskowym. Niemcy z tej rywalizacji mogły się wycofać, ale wzbudziłoby to nieufność Polski. Polska dalej nie była partnerem na tyle ważnym, by się z nim konsultować. Przede wszystkim dlatego, że nie miała własnego stanowiska w żadnej sprawie, co którego trzeba by było się odnieść. Jak więc Andrzej Duda powinien redefiniować polską politykę zagraniczną, by Niemcy zaczęli się z nami konsultować pierwsze, powinna zacząć obowiązywać reguła zakładająca, że źródłem siły Polski w polityce międzynarodowej jest nasz region. Powinniśmy zacząć w naszej polityce uwzględniać interesy mniejszych państw, wystrzegają się przy tym mentorskiego tonu na zasadzie: mówimy, reszta słucha, to jest niewykonalne. Ale przecież większość naszych interesów jest wspólna, skala zagrożenia ze strony Rosji jest podobna. Warto by też pokusić się o to, by przekonać kraje skandynawskie dołączenia tej grupy. o co wspólnie powinniśmy walczyć Przede wszystkim o to, by decyzje dotyczące Unii Europejskiej zaczęły podejmować instytucje wpisane traktatów. zniknęły te wszystkie grupy frankfurckie, formaty normandzkie, osobne szczyty eurogrupy. chwilę pojawi się nowy format bliższej współpracy krajów strefy euro. Polski też nie będzie przy stole. Dlatego tym bardziej powinniśmy walczyć o to, by wrócić instytucji traktatowych. nawet eurogrupa nie ma takiego umocowania, bowiem opiera się ona na pakcie fiskalnym, który jest umową międzyrządową podpisaną przez państw. wcale nie jest rozstrzygnięte, czy kraje strefy euro stworzą własny, bliższy format. Wystarczająco silne stolice zachowały własną walutę, by to zablokować. Ale ważne jest, by zbudować z nich blok. Stanowisko Warszawy w tej sprawie byłoby na tyle istotne, by oddziaływać na inne stolice regionu. Gdzie Andrzej Duda powinien pojechać z pierwszą wizytą zagraniczną Brukseli Waszyngtonu Tallina, choćby ze względy na ofertę, którą przedstawił nam prezydent Estonii. Tym bardziej, że zaraz po wyborze Andrzeja Dudy prezydent Ilves ponowił swą ofertę i nie ma powodu, by ją odrzucać. Tym bardziej, że Estonia ma kilka ważnych atutów: jest dobrze zorganizowana, położona w strategicznym miejscu i silnie zagrożona przez Rosję. którą dużą stolicę prezydent powinien odwiedzić najpierw Nie ma dwóch pierwszych wizyt. Ale też Andrzej Duda nie ma nic zyskania poprzez prowokowanie konfliktu z Niemcami. Owszem, nie wszystkie interesy Warszawy i Berlina są zbieżne, przede wszystkim nasze drogi się rozjeżdżają w sprawie polityki klimatycznej, ale też należy unikać niepotrzebnych zadrażnień. Warto też pamiętać, że lepszego rządu w Niemczech niż obecny mieć nie będziemy tak się bowiem ułożyła tamtejsza scena polityczna. sprawia, że w Niemczech mamy facto bez alternatywną demokrację wszystkie sensowne partie są obecnie w koalicji rządowej. Naturalny brak zadowolenia z ekipy rządowej nie ma dziś gdzie znaleźć ujścia. Ale wygląda na to, że Angela Merkel pozostanie kanclerzem na czwartą kadencję. całe szczęście. Inne ugrupowania są bowiem antysystemowe, a przez to nieprzewidywalne. Narzekając na politykę niemiecką, trzeba brać na to poprawkę. Tym bardziej, że bez współpracy z Niemcami bylibyśmy zmuszeni większego otwarcia się na Rosję. Jak Węgry. Dlatego tak ważna jest Grupa Wyszehradzka. Mamy rozmaite interesy, różne problemy, więc też przesadnych nadziei na bliską współpracę nie mam. Alena pewno będą sprawy, które będą wymagały silnej aktywizacji tej grupy, na przykład dotyczące połączeń gazowych. Poza tym musimy pilnować jedności tej grupy, by nie ożywały konflikty między jej członkami. hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski, specjalista ds. międzynarodowych z Uniwersytetu Łódzkiego. Związany także z Instytutem Europejskim w Łodzi i Centrum Europejskim Natolin. Autor wielu publikacji, m.in. "Polityka Unii Europejskiej wobec Rosji a interesy Polski 1991-2004", "Duch pyszny poprzedza upadek. Rozważania o naturze procesu rozpadu Unii"