Jedziemy z tym koksem Jerzy Baczyński będzie jeszcze czas, po oficjalnym zakończeniu katowickiego szczytu klimatycznego, na podsumowania klęska wcale nie jest przesądzona. Jednak delegaci i ich polityczni mocodawcy mają świadomość, że ocieplenie klimatu, coraz bardziej widoczne w gwałtownych zmianach pogody, zaczyna serio niepokoić wyborców. z kolejnej, 24, już Konferencji Stron (COP) nie można wrócić kompletnie z niczym. Dla wielu krajów, także strefy dotychczas umiarkowanej, długotrwałe upały, susze, duszący smog w miastach, nieoczekiwane uderzenia huraganów, to nie, jak dotąd, anomalie, ale pomału nowa, zatrważająca, norma. Już dziś miasta południa Europy, Azji i Ameryki, gdyby nie gigantyczne nakłady na klimatyzację, ledwo nadawałyby się życia. Znaczna część ludzkości funkcjonuje na co dzień w sztucznych bańkach termicznych, których utrzymanie powoduje emisję atmosfery miliardów ton C02, wzmagających efekt cieplarniany. Nasza cywilizacja wpędziła się w diabelski krąg ocieplania i schładzania, a eksperci wciąż jeszcze słuchani z naiwnym niedowierzaniem straszą, a właściwie zapowiadają, że za 20-30 lat, po przekroczeniu przez atmosferę bliskiego już progu termicznego (plus półtora stopnia), mogą ruszyć samoczynne globalne procesy klimatyczne, w żaden sposób nie powstrzymania przez ludzkość. Dalej są wizje jak z najgorszych katastroficznych filmów-a ponieważ to zagrożenie dotyczy nie jakiejś tam przyszłości, ale już pokolenia naszych dzieci i wnuków, sprawa robi się śmiertelnie poważna. Nadzieja, że może naukowcy się mylą albo że jakoś to się wszystko samo wyreguluje, wygląda, niestety, na głupią. to oznacza, że temat, spychany w przyszłość i w stronę ekspertów, szybko nabiera politycznej wagi. Nie wiadomo po co rząd polski wcinał się w tę debatę, organizując globalny szczyt klimatyczny i wystawiając się na widok publiczny. Nie mając nic konstruktywnego powiedzenia, sprowokował tylko kolejną serię wizerunkowych wpadek. Wszystko tu było albo słabo pomyślane, albo pechowe: i wybór miejsca obrad (Katowice, spowite węglowym smogiem), i wybór czasu (dokładnie w Barbórkę, święto górnictwa), i wybór sponsorów czyli głównie państwowych kompanii wydobywczych i energetycznych. Krytykowano nawet ciężki mięsny catering (hodowla to wielkie źródło metanu) czy zakłamany film promujący Eko-Poland. Ale najwięcej złego narobiły wypowiedzi czołowych polskich polityków, w tym zwłaszcza prezydenta Dudy. Podczas konferencji, poświęconej facto problemowi „dekarbonizacji" światowej gospodarki, gołosłowne deklaracje, że„spalanie węgla nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu", przechwałki, że Polska ma węgla na 200 lat i zamierza zużyć, barbórkowe wezwania ministra energetyki Krzysztofa Tchórzewskiego„Państwo górnicy, więcej węgla nam trzeba!" czy złośliwości byłej premier Beaty Szydło wobec„akademickiej dyskusji w Katowicach"- to wszystko brzmiało jak prowokacja. tak też było odbierane i komentowane przez obecne w Katowicach światowe media oraz liczne wpływowe organizacje ekologiczne, które przyznały zaraz Polsce tytuł,.Skamieliny Dnia". Trudno zrozumieć, jaki był sens tego globalnego„robienia wiochy", nawet jeśli chodziło o pokazanie na przykładzie Polski realnych, społecznych i ekonomicznych ciężarów przechodzenia na„energetykę niskoemisyjną" to zostało to zrobione w sposób nieprzekonujący, niespójny, niesympatyczny. Polska ma rzeczywiście wielki problem: obecnie ponad proc. produkowanej nas energii pochodzi z węgla kamiennego. Już w 2030 r., zgodnie z tzw. porozumieniem paryskim, ten udział powinien spaść proc. i za następne lat znów o połowę. Inaczej sami się podusimy. Ale nawet gdyby jeszcze nie, to i tak bardzo będą rosły koszty węglowej elektryczności (już to zaczynamy odczuwać), uzależnienie od importu węgla więc utrata tzw. suwerenności energetycznej, której według Andrzeja Dudy polski węgiel jest fundamentem), ryzyko wydobycia. wszystkich społecznych i gospodarczych powodów Polska powinna mieć własny program dekarbonizacji, kontrolowanego, rozłożonego w czasie, przechodzenia na czystsze, najlepiej odnawialne i rozproszone źródła energii. Ale nic z tego: władza podtrzymuje węglowe iluzje. Dlaczego Najbardziej prymitywna i pewnie główna odpowiedź brzmi: z powodów politycznych, żeby nie rozdrażniać górniczych związków zawodowych. Zapewne też chodzi o to, że obrona status quo jest najprostsza, nie wymaga decyzji, społecznej perswazji, prowadzenia skomplikowanych inwestycji i polityki osłonowej. w ciągu roku, jaki pozostał wyborów, absolutnie nie należy denerwować elektoratu. Teoretycznej podbudowy tego sposobu myślenia dostarcza nowa gwiazda obozu władzy Waldemar Paruch, szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych. Otóż prof. Paruch jest orędownikiem „spokojnego konsumowania dobrobytu", wyhamowania zmian, nie niepokojenia wyborców. sprawie energii odnawialnej mówi: „Nie będziemy stawiać wiatraków, społeczeństwo tego nie chce". sprawie ocieplenia klimatu:„Niektóre zjawiska są na poziomie świadomości ludzkiej dzisiaj niewytłumaczalne". kwestii świadomości społecznej:„To są dekady, żeby zmienić mentalność". A„w państwie demokratycznym nie można rządzić wbrew oczekiwaniom obywateli". Więc ponieważ ludzie nie chcą zmartwień, to nie; jak się kiedyś mówiło jedziemy dalej z tym koksem. Tak, to jest dokładnie ta sama narracja, jaką słyszymy w relacjach z Francji, gdzie tzw. ruch żółtych kamizelek zaprotestował przeciwko„proekologicznym podatkom" na paliwo diesla. Nie wchodząc już w specyfikę sytuacji we Francji czym szerzej piszemy na 52), kraj ten także stanął wobec diabelskiego dylematu współczesnej demokracji: jak i czy w ogóle wprowadzać reformy „wbrew ludziom" Wyborcy nie chcą wyrzeczeń, nie chcą zmiany stylu życia, ograniczania konsumpcyjnych aspiracji, wzrostu cen energii nawet wobec groźby klimatycznej zagłady. Zresztą zawsze się znajdą politycy, którzy będą ich przekonywali, że żadne wyrzeczenia nie są konieczne, a ciężary są rozłożone nierówno (bo są), więc niech inni się przejmują. Demokracje zarażone przez populizm stają się wobec prawdziwych, ciężkich wyzwań dzisiejszego świata bezradne, infantylne, oszukańcze.„Dlatego jak zauważył w związku ze szczytem w Katowicach wybitny filozof prof. Andrzej Szahaj katastrofa jest nieunikniona". Taki mamy klimat. postawmy tu jeszcze znak zapytania.