Rozpływająca się Arktyka zmienia nam pogodę Latem coraz więcej fal upałów, a zimą mrozu i śnieżyc czy taki świat zafunduje nam znikająca pokrywa lodowa i śnieżna na Dalekiej Północy Jak mówią zajmujący się nią klimatolodzy, Arktyka to klimatyzator Ziemi. od niewielkich zmian w jej nasłonecznieniu zaczynają się epoki lodowe i przecinające je interglacjały kilku dekad Daleka Północ zmienia się gwałtownie. Arktyka traci biel tym razem nie z powodu delikatnej zmiany orbity Ziemi, ale w wyniku globalnego ocieplenia. Jak jej szarobura twarz wpłynie na nas Coraz mniejsza pokrywa lodowa na Oceanie Arktycznym i śnieżna na lądzie zmienia nam cyrkulację atmosferyczną piszą w najnowszym wydaniu „Nature Climate Change" naukowcy ChibiUSA. Badacze wyliczają, że od lat 80, wrześniowa pokrywa lodowa na Oceanie Arktycznym kurczy się o proc. na dekadę. 2012 miała najmniejszą powierzchnię w historii pomiarów ocean, zwany przez Rosjan Lodowatym, stracił w sumie czapę lodową wielkości niemal połowy powierzchni USA wiele bardziej zmalała jej objętość, lód morski staje się coraz cieńszy). tym samym czasie przeszło dwa razy szybciej znikała na Dalekiej Północy pokrywa śnieżna. Wczesnym la-temjej zasięg zmniejszał się o blisko proc. na dekadę. Kurczeniu się pokrywy lodowej i śnieżnej w Arktyce towarzyszył wzrost mocy letnich ekstremalnych zjawisk pogodowych na niższych szerokościach geograficznych półkuli północnej w 2010 i 2012 fal upałów i susz w USA i niektórych rejonach Europy np. w Rosji, rekordowo ulewnych opadów deszczu powodzie Wielkiej Brytanii w 2007 i 2012 Klimatolodzy od dawna ostrzegają, że globalne zmiany klimatyczne zwiększą moc ekstremalnych zjawisk pogodowych, Ziemia, otula pierzyną gazów cieplarnianych, zatrzymuje więcej energii. Ogromne jej ilości kumulują się w Arktyce pozbawiony białej pokrywy ocean pochłania potężne ilości promieniowania słonecznego, które wcześniej prawie w całości odbijał. Ale dopiero od niedawna naukowcy zaczęli dokładniej wyjaśniać związek przyczynowo-skutkowy żacy za różnymi wariactwami pogody. Chińscy i amerykańscy badacze dokonali teraz analizy, z której wynika, że ocieplam nie i topnienie Arktyki osłabiło prąd strumieniowy opływający biegun z zachodu na wschód. Latem ta potężna powietrzna rzeka „ucieka" na północ. efekcie na niższe szerokości geograficzne napływa gorące powietrze z południa. co gorsza, nie jest ono jak dotąd „wymiatane" przez prąd strumieniowy na wschód i dlatego dłużej niż kiedyś zalega nam nad głowami. wcześniejszych badań wiadomo, że zimą zachodzi odwrotne zjawisko. Prąd strumieniowy schodzi na niższe niż kiedyś szerokości geograficznej, gdzie jego północno-południowe meandry znacznie się wydłużają. Zamiast więc wić się na wschód i przesuwać masy powietrza, zastygają one na długo w miejscu, ściągając na Europę czy Amerykę Północną mroźne powietrze z Arktyki. Tak było zimą 2009-10 i 2010-11 Jak będzie w przyszłości Wkrótce sami się o tym przekonamy. Daleka Północ dość szybko traci swój lód i śnieg. Jednej strony otworzy to nowe szlaki na Oceanie Arktycznym i nowe obszary, na których będzie można wiercić w poszukiwaniu surowców mineralnych tym paliw kopalnych, których spalanie jeszcze podkręci globalne ocieplenie). Ale z drugiej okazuje się, że oznacza to nie tylko katastrofę dla gatunków przyzwyczajonych życia w mroźnej bieli, np. niedźwiedzi polarnych, ale także kłopoty i dla nas. o Tomasz Ulanowski