RYNEK Potrzebujemy nowej energii Wiceszef Komisji Europejskiej Maros Sefcovic o tym, jak Unia może skuteczniej konkurować na rynku globalnym, jak odebrać wyborców populistom i co zrobić z Nord Stream ŁUKASZ LIPIŃSKI: Kluczową kwestią w relacjach unijnych instytucji z Polską jest teraz praworządność. Jak Bruksela powinna się zachowywać wobec Warszawy Utrzymywać twarde stanowisko, wszczynać kolejne postępowania czy negocjować MAROŚ SCOVil Jako sąsiada ze Słowacji boli mnie, że mamy czynienia z tak wysokim napięciem między Komisją Europejską i Polską. Polska jest dużym i ważnym krajem dla tego regionu Europy. Krajem, który symbolizuje transformację od komunizmu wolnego rynku i demokracji. Potrzebujemy Polski przy unijnym stole, ale ze względu na te napięcia Polski przy nim, niestety, nie ma. Unia opiera się na prawie, respektowaniu decyzji sądów, szacunku dla wartości. Komisja zdecydowała się pójść Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wieku emerytalnego dla sędziów Sądu Najwyższego. decyzja Trybunału będzie musiała być respektowana. Chciał pan zostać kandydatem socjalistów i demokratów na szefa Komisji w wyborach europejskich w maju 2019 r., ale w imię jedności frakcji zrezygnował pan z tego na rzecz Fransa Timmermansa. socjaliści mogą zaoferować ludziom, którzy kiedyś głosowali na lewicę, a teraz wybierają prawicowych populistów Czy możecie ich odzyskać Tak. Powinniśmy wyostrzyć nasz przekaz i nieco rozszerzyć zakres tematów, które poruszamy w kampanii. Mam nadzieję, że nie wpadniemy w pułapkę zastawioną przez ekstremistów i populistów, że wybory będą dotyczyły tylko migracji czy tożsamości narodowych, wiemy, dokąd to zawsze prowadziło. Chcę podkreślić, że państwo dobrobytu i europejskie wartości pochodzą właśnie od socjalistów i socjaldemokratów. Powinniśmy zwracać uwagę na walkę z biedą czy politykę, która unii gospodarczej i monetarnej doda więcej bezpieczeństwa: finansowego, osobistego czy związanego z miejscami pracy. Jakie to konkretnie kwestie Kilka tematów chciałbym wprowadzić dyskusji. Gdyby je podsumować, chodzi o to, jak mamy sobie radzić z konkurencją z Chin i USA. Najbliższa dekada będzie kluczowa, jeśli chodzi o ustalenie tempa rozwoju na kolejne stulecie. Czy to będzie chińskie, amerykańskie czy także europejskie stulecie. Wierzę, że może być europejskie, wiem, jak atrakcyjny jest nasz model życia. Ale potrzebujemy kilku rzeczy. pierwsze, jasnej polityki przemysłowej. Wiem, co można osiągnąć, jeśli zgromadzi się właściwych ludzi i zapewni finansowanie, jak np. w Europejskim Sojuszu na rzecz Baterii. Wcześniej byliśmy przekonani, że technologie przechowywania energii będziemy dostawać z Azji. Nie podoba mi się, że mamy program obserwacji satelitarnej Ziemi, Copernicus, który jest jednym z trzech największych źródeł danych na świecie, ale nie mamy wystarczających mocy obliczeniowych, by przetwarzać te dane. Amerykańscy giganci muszą to robić za nas. Musimy mieć też bardziej asertywną politykę handlową. Nasze firmy np. w Chinach muszą przestrzegać ścisłych zasad. Jeśli chcesz coś tam sprzedać, musisz to wytworzyć na miejscu, wyszkolić ludzi czy prowadzić prace badawczo-rozwojowe, a i tak nie masz szans wziąć udziału w publicznych przetargach. Powinniśmy naciskać na Chiny, żeby się otworzyły, tak jak się otwieramy na Chiny. Żebym nie musiał odpowiadać na pytania, „jak to jest, że chińska firma buduje most w Chorwacji, a chorwacka nie może budować w Chinach". Powinna się zmienić także nasza polityka konkurencji. Musimy bardziej kreatywnie wspierać innowacyjne przedsięwzięcia. Często podróżuję Doliny Krzemowej i widzę, że proc. ludzi w firmach technologicznych to Europejczycy. Szkolimy ich, dokonują pierwszych odkryć w Europie, ale potem uciekają Ameryki. Brakuje całego ekosystemu wspierania innowacji, jaki istnieje w USA. Brakuje także partnerów, którzy umieliby sprawić, że ich wynalazki zostaną wprowadzone na rynek tu, w Europie. Nie możemy już uciekać od tematu drenażu mózgów, całe to stulecie będzie się obracało wokół innowacji. Powinniśmy też brać pod uwagę inną wielkość rynku, gdy zajmujemy się fuzjami czy przejęciami. Podchodzimy bardzo rygorystycznie europejskich firm, chcemy, by oferowały najlepsze i najtańsze usługi konsumentom. Pilnujemy, by nie zajęły pozycji dominującej. potem te firmy muszą się mierzyć z utrzymywanymi przez państwo chińskimi gigantami. Powinniśmy być bardziej świadomi, jak konkurować na globalnym rynku. Mówił pan, że nie potrzebujemy już w Europie więcej granicz drutu kolczastego. Ostatnio mamy ich jednak coraz więcej, przynajmniej między naszym regionem a Europą Zachodnią. Tyle nas różni, że czasem można sobie zadać pytanie, czy jeszcze mamy jakieś wspólne wartości. Ostatnio czytałem o tym, że po głębokim kryzysie gospodarczym zwykle pojawia się polityczny. Ludzie tracący pracę, dom czy oszczędności przechodzą przez taką traumę, że nie mają już zaufania establishmentu, elit czy rządów i ma to swoje konsekwencje. Taki proces obserwujemy w Europie. tego dołożył się ciężki kryzys migracyjny. Wszystko razem obnażyło deficyt bezpieczeństwa w kilku dziedzinach. Ludzie pytają: „czy jestem gotowy na globalny rynek pracy „na zmiany dotyczące mojego bezpieczeństwa „czy kiedyś nie było lepiej sondażach widać nostalgię za dawnymi porządkami i w bogatych państwach Zachodu, i w krajach naszego regionu. Ludziom się wydaje, że kiedyś było lepiej, choć nas to nieprawda. Pamiętam to, byłem już studentem, kiedy komunizm upadł. naszym regionie ta nostalgia wydaje się silniejsza, choć powody temu mniejsze. Także w Brukseli kraje zachodniej i środkowej Europy nie zawsze widzą pewne rzeczy w ten sam sposób. Mieliśmy bolesne dyskusje o pracownikach delegowanych, kierowcach ciężarówek, następnej perspektywie finansowej... migracji... Nasi koledzy z Zachodu często nam mówią: „macie takie dobre wskaźniki makroekonomiczne, wzrost gospodarczy, niskie zadłużenie". Odpowiadam, że to prawda, ale moja matka ma 450 euro emerytury, a przeciętna pensja to 1000 euro. Wciąż musimy doganiać Zachód. Ale potrzebujemy też większej wrażliwości, powinniśmy umieć siebie słuchać nawzajem, rozumieć i pozbywać się uprzedzeń. naszym otoczeniu jest wiele podmiotów, którym się podoba, że się ze sobą kłócimy. Europa zjednoczona jest bardzo potężnym graczem, a nasi konkurenci nie chcą, żebyśmy byli silni. Odpowiada pan w Komisji za unię energetyczną. Mocno się ona zmieniła przez ostatnie cztery lata. Gdy w 2014 Donald Tusk ogłaszał ten projekt, skupiał się na bezpieczeństwie energetycznym. Dziś to narzędzie polityki klimatycznej i ograniczania emisji. Wkład Donalda Tuska i Jerzego Buzka w unię energetyczną był kluczowy. bezpieczeństwo było elementem, który zwrócił uwagę Europejczyków przywódców politycznych na kwestie energetyczne. Dzięki temu ten projekt dostał zielone światło. ciągu ostatnich czterech lat się zmienił, jeśli chcemy osiągnąć realne bezpieczeństwo i prawdziwą unię, musimy przestać traktować politykę energetyczną w wąski sposób. Powinniśmy powiązać unię energetyczną z polityką klimatyczną. Musimy uwzględniać kwestie związane z wytwarzaniem energii i efektywnością energetyczną, transportem, funkcjonowaniem miast, rolnictwem i pomocą dla osób i firm zajmujących się innowacjami. Najlepiej jest rozmawiać na konkretnych przykładach. Głośnym projektem jest niemiecko-rosyjski gazociąg pod Bałtykiem, Nord Stream Mimo protestów m.in. Polski i krajów bałtyckich oraz braku zgody Danii budowa rury już trwa. Jak uruchomienie tego gazociągu wpłynie na unijny rynek Byłoby błędem patrzeć na bezpieczeństwo energetyczne pod kątem jednego projektu. Przez te lata wprowadziliśmy nowe zasady dotyczące np. umów międzyrządowych. Żaden kraj Unii nie może już zostać zmuszony podpisania niekorzystnego kontraktu, w Komisji sprawdzamy, czy byłoby to zgodne z unijnym prawem. Wprowadziliśmy specjalne mechanizmy w sytuacji, w której jeden dostawca dostarcza więcej niż proc. gazu na danym rynku. Zainwestowaliśmy setki milionów euro w lepsze połączenia między państwami. Każdy kraj Unii będzie miał dostęp co najmniej trzech źródeł gazu. Rozmawiamy z partnerami znad Morza Kaspijskiego o dostępie ich złóż, będziemy dostawać stamtąd gaz od przyszłego roku. Terminale LNG łączą nas ze światowymi rynkami. Zwiększając dywersyfikację dostaw, zwiększamy też konkurencję na naszym rynku. Rynek jest dużo bardziej przejrzysty i lepiej zarządzany. Zakończyliśmy śledztwo i nałożyliśmy konkretne zobowiązania na takie firmy jak Gazprom. Nasza sytuacja znacząco się poprawiła. co z Nord Stream Ten projekt od początku wszystkich dzielił. Nigdy nie widziałem projektu komercyjnego, o którym tak silnie debatowano by na najwyższym poziomie politycznym w Europie. Także w USA. Nord Stream tworzy wielkie napięcia nie tylko dotyczące Europy Środkowej, ale też krajów bałtyckich, nordyckich oraz państw, z których pochodzą firmy promujące ten projekt. naszej strony staramy się doprecyzować sposób stosowania prawa europejskiego regulującego działanie biznesu gazowego w Europie. Pracujemy blisko z Parlamentem Europejskim, w tym szefem komisji przemysłu, badań naukowych i energii Jerzym Buzkiem, nad poprawką, dzięki której nie będzie wątpliwości, że gazociągi dostarczające gaz Europy będą objęte unijną jurysdykcją. Problem w tym, że nie wiadomo, czy owej zmiany dyrektywy gazowej dojdzie jeszcze w tej kadencji Komisji. Moim zdaniem niekoniecznie chodzi tu o zmianę, prawo europejskie powinno być stosowane na całym terytorium Unii. każdym razie Parlament poparł tę poprawkę, mamy też większość krajów członkowskich. Jestem przekonany, że Rada Unii zaakceptuje ją początku przyszłego roku. Rozmawiamy z austriacką i rumuńską prezydencją. Mam obietnicę od Jerzego Buzka, że jeśli tylko będziemy mieli zgodę Rady, jest gotów bardzo szybko zacząć negocjacje między Komisją, Parlamentem i Radą. Debata wokół Nord Stream miała też pozytywny efekt. Wszystkie kraje są przekonane, że transfer gazu przez Ukrainę powinien być gwarantowany. Jest pan przekonany, że negocjacje na ten temat z Rosją uda się doprowadzić końca ilości gazu przesyłane przez Ukrainę będą miały realny, a nie symboliczny charakter to Ukraina może najwięcej stracić na Nord Stream pierwsze, chciałbym zaznaczyć bardzo silne poparcie z Niemiec dla rozmów z Rosją i Ukrainą. Mieliśmy tuż przed wakacjami bardzo konstruktywne spotkanie z ministrami z Ukrainy i Rosji oraz prezesami Naftohazu i Gazpromu. Toczą się rozmowy eksperckie. Rozmawiamy o istotnych, komercyjnie opłacalnych objętościach gazu transferowanego przez Ukrainę. innym wypadku cały gazociąg będzie nieopłacalny. Rosja słyszy ten przekaz ze wszystkich państw członkowskich. pomysły, żeby infrastruktura gazowa powstawała także w ramach tzw. inicjatywy Trójmorza, promowanej przez Warszawę. Mowa np. o budowie gazociągu łączącego terminal LNG w Świnoujściu z planowanym terminalem w chorwackim Kroku. ile te idee współgrają z planami Komisji styczniu sekretarz ds. energii USA Rick Perry zaprosił mnie Waszyngtonu, by rozmawiać o tej inicjatywie, a tłumaczyliśmy nasze plany. wiosnę rozmawialiśmy o terminalu energetycznym w chorwackim Kroku. Amerykanów oczekujemy wsparcia w dwóch obszarach. pierwsze, finansowania lub inwestycji w infrastrukturę. Większość projektów, którymi jesteśmy wspólnie zainteresowani, współfinansuje za pomocą instrumentu finansowego „Łącząc Europę", ale czasem to nie wystarcza. Druga kwestia, związana z eksportem LNG z USA Europy, to że w Europie odrobiliśmy naszą pracę domową. Poza dwoma krajami wszystkie państwa członkowskie mają dostęp importu LNG. Polacy zbudowali terminal, Litwini także, powstały interkonektory. Teraz swoją pracę domową muszą odrobić Amerykanie. Powinni zlikwidować licencje dla eksporterów, które utrudniają handel. Ponadto Amerykanie muszą konkurować cenowo z gazem z Rosji czy Norwegii. Firmy amerykańskie twierdzą, że to możliwe, teraz duże ilości gazu wydobywanego w Teksasie po prostu idą w powietrze nie ma stamtąd gazociągu prowadzącego wybrzeża. Brakuje około 400 rury, by przejąć i eksportować ten gaz. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne i infrastrukturę gazową, nasze i amerykańskie plany są tożsame. ROZMAWIAŁ ŁUKASZ LIPIŃSKI