JAMES JONES, BYtY DORADCA DS. BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO BARACKA OBAMY Ani Chiny, ani Rosja nie wywołają trzeciej wojny światowej. będzie raczej rozgrywka podobna szachów, i to nie tylko na poziomie czysto wojskowym, ale też gospodarczym, w cyberprzestrzeni, energetyce, nawet na polu globalnego ocieplenia. POLSKA JEST PIERWSZĄ LINIA OBRONY NATi Donald Trump jest władzy już od półtora roku. Ameryka rzeczywiście staje się „znów wielka" za jego rządów Widzę to nieco inaczej. Powodzi nam się nieźle przynajmniej od 100 lat. Zgoda, nie jesteśmy nieomylni, ale uczymy się na błędach, wręcz uwielbiamy się nad nimi bez końca rozwodzić na oczach całego świata. Ale przez to stajemy się lepsi... weźmy konkretny przykład. sierpniu 2012 prezydent Obama zapowiedział, że Ameryka będzie interweniować w Syrii, jeśli Baszszar al-Asad użyje broni chemicznej. Ale kiedy ten rok później jej użył, Waszyngton nie zrobił nic. Władimir Putin wyciągnął z tego jasny wniosek: może bezkarnie interweniować w Syrii, ale także na Ukrainie. Czego to nauczyło Amerykę był prawdopodobnie najpoważniejszy błąd Baracka Obamy w czasie obu jego kadencji w Białym Domu. Tym bardziej że został popełniony w szerszym kontekście. Prezydent zapowiadał wcześniej, że uwaga Ameryki zostanie przesunięta z Europy Azji. Niefortunne słowa padły także z jego ust w czasie Arabskiej Wiosny. Gdybyśmy zareagowali na użycie broni chemicznej przez Asada, być może nie doszłoby kryzysu uchodźców w Europie, a strategiczny układ sił z Rosją wyglądałby zupełnie inaczej. Jest też całkiem możliwe, że nie doszłoby ani takiego rozwoju Państwa Islamskiego ISIS, ani kryzysu w stosunkach amerykańsko-tureckich. tak nasi przeciwnicy, których niestety zalicza się także Putin, uznali, że mogą zrobić wiele rzeczy, które ujdą na sucho. jest istotny powód porażki Hillary Clinton w wyborach prezydenckich, większość Amerykanów uznała, że nie chce już takiej polityki zagranicznej. Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie Ameryka chyba nie wykazała się w tamtym czasie wystarczającą determinacją. to być może najważniejsze. bierność prezydenta Obamy wobec militaryzacji Morza Południowochińskiego zachęciła Chiny prowadzenia mocarstwowej polityki. Waszyngton nie był zbyt naiwny, widząc przez tyle czasu w Pekinie jedynie partnera ekonomicznego Naiwni byliśmy nie tylko my, ale i wiele innych krajów, które nie rozpoznały strategicznych celów Chin. Sam jako doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta dałem się uwieść uprzejmości Chińczyków. Ale trzeba też oddać sprawiedliwość prezydentowi Obamie: taka polityka wobec Chin zaczęła się na długo zanim wprowadził się Białego Domu. Można się tu cofnąć nawet Richarda Nixona. każdym razie dziś jest zupełnie jasne, że strategiczne cele Pekinu dalece wykraczają poza Morze Południowochińskie. Chiny chcą po prostu zastąpić Amerykę w roli dominującego kraju świata, i to we wszystkich możliwych dziedzinach: nie tylko obronie i gospodarce, ale nawet nauce i kulturze. Chińscy przywódcy dokładnie przeanalizowali strategię Stanów Zjednoczonych w wieku i uznali, że muszą ją powtórzyć, aby przekształcić swój kraj w wielką potęgę.. Chinom uda się zająć miejsce Ameryki Imperia odchodzą, jeśli nie potrafią dostosować się zmieniających się okoliczności. reguła dotyczy także Stanów Zjednoczonych. Ale na szczęście Ameryka się zmienia, i to bardzo. Wystarczy zobaczyć, jak wyglądał nas rynek energetyczny lat temu, a jak obecnie, w szczególności dzięki technologii produkcji gazu z łupków. Ale wszystko to zrobiło nie państwo, tylko sektor prywatny. Znaczna część czołowych firm amerykańskich w poprzednim pokoleniu w ogóle nie istniała. Dlatego zgadzam się z programem prezydenta Trumpa: likwidacji wielu regulacji, które blokują siłę innowacyjną naszego społeczeństwa. Chiny budują zupełnie inny model rozwoju, w którym starają się pogodzić reguły kapitalizmu i komunizmu. Nie ma wątpliwości, że na krótką metę dokonały ogromnego skoku, ale nie wiem, czy w długim okresie taki model może skutecznie działać. nowej strategii bezpieczeństwa Pentagonu zarówno Chiny, jak i Rosja pojawiają się jako rywale Ameryki. Który jest groźniejszy Chiny. przeciwieństwie Rosji mają potencjał ekonomiczny, cierpliwość i strategiczną wizję bez tego globalna rywalizacja z Ameryką nie jest możliwa. stosunku Stanów Zjednoczonych Rosja jest natomiast gospodarczym karłem. Może tylko bruździć, co zresztą robi bardzo sprawnie, ale nic więcej. Prezydent Trump, reagując na wielokrotne łamanie przez Kreml układu o ograniczeniu rakiet atomowych średniego zasięgu (INF), wycofał się z tego porozumienia. Ale nie sądzę, aby Kreml rozpoczął nowy wyścig zbrojeń. powodu wspomnianej różnicy potencjałów gospodarczych Rosja może taki wyścig z nami tylko przegrać. Nie obawia się pan jednak odwrócenia układu, jakiego blisko pół wieku temu doprowadził Henry Kissinger i nawiązania bliskiej współpracy między Chinami i Rosją w kontrze Ameryki Chiny i Rosja znajdują płaszczyzny porozumienia np. w sprawie zachowania układu atomowego z Iranem czy inwestycji w Arabii Saudyjskiej, gdy Zachód bojkotuje ten kraj po morderstwie Dżamala Chaszuk Dżiego. są kraje autorytarne, które nie muszą liczyć się z opinią publiczną i to wykorzystują. Ale ich interesy są zbyt odmienne, aby mogły zbudować trwały alians. Prezydent Obama końca zdawał się wierzyć w możliwość partnerstwa z Chinami. przypadku Rosji stracił złudzenia dużo wcześniej. Kiedy było w lipcu 2009 Prezydent pojechał Moskwy i zaapelował o „reset" w stosunkach z Rosją. Wtedy zostaliśmy zaproszeni przez Władimira Putina, który był wówczas premierem, na śniadanie. Miało trwać godzinę. Ale od razu Putin zabrał głos i bez kartki wygłosił półtoragodzinny monolog. Nikt inny się nie odezwał, tylko słuchaliśmy. Putin przedstawił nam swoją wersję historii świata po 1945 roku. Była zupełnie inna niż to, czego uczyłem się z podręczników. wtedy powiedział, że rozpad Związku Radzieckiego jest największą katastrofą dziejów współczesnych, a NATO największym wrogiem Rosji. Oświadczył też, że w latach 90. Waszyngton zawarł z Moskwą niepisane porozumienie, NATO nie będzie przyjmowało swojego grona krajów dawnego Układu Warszawskiego. zarzucił USA, że nie wsparły Rosji, gdy ta znajdowała się w największej potrzebie po zakończeniu zimnej wojny. Gdy już wyszliśmy z budynku i podchodziliśmy samochodu, prezydent Obama spojrzał na mnie i powiedział: wiesz, ten reset nie będzie trwał długo! Jak bardzo Rosja zdołała od tego czasu rozbudować swój potencjał zbrojny Rosja jest groźna, posiada arsenał jądrowy. dzięki niemu ma miejsce za stołem, gdzie zapadają najważniejsze decyzje na świecie. Ale modernizacja objęła tylko bardzo ograniczoną część rosyjskich sił zbrojnych: rakiety, pociski manewrujące. części Rosjanie użyli technologii, którą ukradli od nas. Ale to wszystko nie wystarcza, aby mieć wojsko zdolne działania na skalę globalną, czego zmierzają Chiny. Moskwa może więc tylko narobić szkód w jakimś regionie, jak to się stało w Syrii. Ale Rosji, kraju, który ma gospodarkę wielkości Teksasu, nie może być stać na więcej. Dlatego Putin nie zdecydował się na zajęcie Ukrainy w 2014 Kalkulował, co może mu ujść bezkarnie, a co doprowadzi konfrontacji z Zachodem. Zdecydował się na ograniczone działania, które jednak dadzą mu poważny efekt propagandowy, czyli zajęcie Krymu i Donbasu. Działał sprytnie. Ale jednocześnie wiedział, że okupacja całej Ukrainy to już jest wyzwanie zupełnie innej skali, przekraczające możliwości Rosji. Zajęcie niewielkiego obszaru NATO, np. na granicy Polski i Litwy, aby przetestować wiarygodność Sojuszu, to byłoby w ocenie Putina przedsięwzięcie na miarę sił Rosji, podobne aneksji Krymu Jestem przekonany, że Rosja pod władzą Putina nigdy nie zrobi czegoś tak idiotycznego. Chodzi tylko o to, aby Ameryka, NATO, jasno sygnalizowały, że tu zaczyna się obszar Zachodu. Nie wolno nam okazywać słabości. Dyktatorzy mają jedną cechę wspólną: chcą przetrwać. Dlatego nie podejmują działań, które mogą doprowadzić ich obalenia. Może najlepszym sposobem na odstraszenie Rosji byłaby budowa „Fortu Trump" wiosnę zapadnie w Waszyngtonie decyzja o stałej bazie w Polsce Ameryka od dawna robi w tym kierunku całkiem sporo. Jako dowódca sił amerykańskich w Europie latach 2003-2006) wdałem się w tej sprawie w spór z sekretarzem obrony Donald Rumsfeld. Wtedy gros naszych wojsk na Starym Kontynencie stacjonowało w Niemczech, ale Rumsfeld nie mógł znieść, że Berlin chce nałożyć ograniczenia co tego, jak możemy te siły wykorzystać w Iraku. chciał wycofać ogromną większość naszych żołnierzy USA, skąd mogliśmy ich wysyłać, gdzie chcemy. jednak ostrzegałem, że powstanie wówczas próżnia, którą będą starali się wypełnić nasi nieprzyjaciele. Stanęło na kompromisie równocześnie z ograniczeniem naszych sił w Niemczech mieliśmy przeprowadzić modernizację infrastruktury wojskowej w Polsce, Bułgarii oraz Rumunii i wysyłać tam na zasadzie rotacyjnej nasze siły ekspedycyjne. Taki był scenariusz. Ale w 2003 zapadła decyzja o uderzeniu na Irak, trwała też wojna w Afganistanie, potrzebowaliśmy więcej wojsk i Europa zeszła na dalszy plan. Moja umowa z Rumsfeld nie została więc wprowadzona w życie. Jednak dziś Europa znowu ma dla nas kluczowe znaczenie, a w Polsce są warunki logistyczne, aby wzmocnić i przedłużyć rotacyjną obecność naszych wojsk. Będzie w tym uczestniczyć nasza armia lądowa, marynarka, lotnictwo, siły specjalne, marines. Wiem, jak symboliczne znaczenie ma słowo „stały", ale to, co jak sądzę planuje Waszyngton, naprawdę wystarczy, aby Putin nie miał żadnych wątpliwości co naszych zamiarów. Dziś nikt nie będzie budował takich baz, jakie powstały w wieku w Niemczech. Bardzo ważne jest także, aby w to przedsięwzięcie zaangażowały się inne kraje NATO. Wszyscy muszą zrozumieć, że w wyniku działań Rosji pierwszą linię obrony sojuszu atlantyckiego nie są już Niemcy, tylko Polska. Ostateczna decyzja nie należy tylko Białego Domu, ale całej administracji w Waszyngtonie, w szczególności Pentagonu. jaki sposób wykuwa się między tymi instytucjami porozumienie Mamy bardzo dobrego sekretarza obrony. Mogę z dumą powiedzieć, że James Mattis jeszcze jako podpułkownik pracował dla mnie, gdy dowodziłem Marines. Znam świetnie, to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. Rozumie wyzwania geostrategiczne, zna doskonale NATO, nie skupia się tylko na jakimś jednym regionie świata. Białym Domu jest inaczej. Mamy prezydenta, który jest bardzo dynamiczny, chce, aby wszystko było zrobione bardzo szybko. Współpraca z nim to jest więc pewne wyzwanie. rozmowie z nim trzeba podkreślić, jaki wysiłek zbrojny podjęli nasi sojusznicy, jak istotne jest, aby uwzględniać także potrzeby naszych przyjaciół. Ale sądzę, że ten dialog rozwija się pozytywnie. Kanclerz Merkel już rok temu uznała jednak, że Europa nie może dłużej opierać swojego bezpieczeństwa na Ameryce. ile zagrożona jest jedność sojuszu Jestem w związku małżeńskim od lat, bywały lepsze i gorsze chwile. Tak samo jest z NATO. jest sojusz oparty na złożonych relacjach między państwami. Ale kiedy naprawdę będzie groźnie, wszyscy staną na posterunku. NATO musi jednak dostosować się współczesnych realiów, nauczyć się szybko podejmować decyzje, wychodzić z inicjatywą, a nie tylko reagować na posunięcia przeciwnika. Ani Chiny, ani Rosja nie wywołają trzeciej wojny światowej. będzie raczej rozgrywka podobna szachów, i to nie tylko na poziomie czysto wojskowym, ale też gospodarczym, w cyberprzestrzeni, energetyce, nawet na polu globalnego ocieplenia. tym kontekście niezwykłe znaczenie ma polsko-amerykańska inicjatywa Trójmorza. Jestem w nią zaangażowany od czterech lat. wtedy Atlantic Council opracował dokument, w którym wskazywał, jak bardzo w Europie Środkowej brakuje połączeń północ-południe, nie tylko energetycznych, ale także transportowych czy telekomunikacyjnych. Ten region nie był po wojnie objęty Planem Marshalla, a Związek Radziecki z wiadomych przyczyn rozwijał tu wyłącznie połączenia Wschód-Zachód. Ale dziś ten apel Atlantic Council przybiera realną formę projektów z udziałem krajów i amerykańskich funduszy inwestycyjnych. jest teraz jeden z najważniejszych projektów geostrategicznych realizowanych na świecie! Nawet Niemcy chcą się niego przyłączyć. pokazuje, jak bardzo Ameryka wciąż jest zaangażowana w Europie. Europę i Amerykę głęboko podzielił stosunek układu atomowego z Iranem. Prezydent Thump rzeczywiście dobrze zrobił, że zerwał Wiara, że Iran się zmieni tylko dlatego, że będziemy robili z nim biznes, jest nie tylko naiwna, ale wręcz śmieszna. Jak już mówiłem, dla dyktatorów najważniejsze jest, aby przetrwać. Wykorzystają tego każde pieniądze, które się trafią. Iran stanowi egzystencjalne zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Żaden inny kraj nie wspiera na taką skalę terroryzmu. Stoi także za wojną w Jemenie. ataku na marines w Bejrucie w 1983 nic się tu nie zmieniło. Prezydent Obama chciał tak bardzo porozumienia z Teheranem, że poszedł na niezwykle dalekie ustępstwa. Ale dziś znów jesteśmy postrzegani przez naszych sojuszników jako wiarygodny partner. Jak każdy jestem zaszokowany zabójstwem Dżamala Chaszuk Diego, ale jest bardzo ważne, aby nasz strategiczny alians z Arabią Saudyjską trwał nadal. Reformy w tym kraju muszą być kontynuowane. Odbudowujemy także nasze więzi ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Egiptem, Tunezją, które zostały nadwyrężone w czasie Arabskiej Wiosny. nie jest jeszcze poziom zaufania, jaki mieliśmy za George'a H.W. Busha, ale prezydent Tramp bardzo szybko odtwarza tradycyjne więzi z naszymi arabskimi sojusznikami. Szczyt pańskiej kariery to okres prezydentury Obamy, który mianował pana doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. Ale dziś niemal we wszystkich obszarach bezpieczeństwa wspiera pan politykę Donalda Trumpa. Dlaczego Nie jestem ani demokratą, ani republikaninem. Przez lat służyłem w wojsku i zawsze miałem w pamięci, co mi radził ojciec, który także był wojskowym: gdy nosisz mundur, pozostań politycznie neutralny. Nie miałem bliższych więzi z prezydentem Obamą zanim zaproponował mi stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. Zgodziłem się pełnić tę funkcję dwa lata. Przemówienie inauguracyjne prezydenta, jego mowa w Kairze, przemówienie w czasie ceremonii przyjęcia Pokojowej Nagrody Nobla ze wszystkim się wtedy zgadzałem. 2010 zawarliśmy z prezydentem Miedwiediewem nowe porozumienie START o ograniczeniu zbrojeń strategicznych, rozmawiałem wtedy niemal co tydzień z moim rosyjskim odpowiednikiem. tamtym czasie wydawało się, że Rosja będzie związana coraz bliższą współpracą ze wspólnotą euroatlantycką. Jednak kolejne sześć lat prezydentury Obamy, gdy już nie pracowałem w jego administracji, były dla mnie zawodem, wręcz szokiem. Problemem prezydenta Trumpa nie jest to, co robi, tylko jak to robi. Przy tak znakomitym stanie gospodarki, niskim bezrobociu, konsolidacji narodu, każdy prezydent bez trudu zostałby wybrany na drugą kadencję. Ale wielu Amerykanom nie podoba się brak godności w tym, co robi prezydent, obrażanie naszych przyjaciół, tworzenie podziałów wśród sojuszników. uderza w naszą reputację na świecie. Tego wszystkiego mogliśmy uniknąć. Ludzie lubili Ronalda Reagana nie tylko za to, co robił, ale też za to, jak to zrobił. jego elegancję, uprzejmość, szacunek dla ludzi. Jeśli prezydent wchodził z kimś w konflikt, to nie na widoku publicznym. Dziś tego niestety nie ma. —rozmawiał Jędrzej Bielecki Generał James Jones jest weteranem wojny w Wietnamie, byłym komendantem Marines [1999-2003], głównodowodzącym sił sprzymierzonych w Europie [2003-2006] oraz doradcą ds. bezpieczeństwa prezydenta Baracka Obamy [2009-2010], Warszawy przyjechał na zaproszenie banku Pekao