Stonka wciąż atakuje. Obszar pól, na których żeruje stonka jest prawie pięciokrotnie większy niż w roku ubiegłym. Na początku lipca zarejestrowano ogółem ponad 450 tys. ha zarażonych plantacji ziemniaczanych, w tym silnie — 66 tys. hektarów. Jak nas poinformowano w Ministerstwie Rolnictwa obszar ten ciągle się powiększa na skutek znacznego rozlotu szkodnika. Świadczy o tym fakt, że ilość miejscowości objętych zasięgiem stonki w stosunku do tego samego okresu czasu w br. zwiększyła się o ponad 10 tys. Specjalnie silny wzrost zasięgu stonki ziemniaczanej zanotowano w województwach: warszawskim, bydgoskim, kieleckim, koszalińskim i gdańskim. Walka ze szkodnikiem przybiera więc coraz bardziej masowy charakter. W tym roku rolnicy na ogół nie ociągają się z lustracją swych pól. Wykryto jednak szereg wypadków zatajenia ognisk stonki. Na polach, gdzie nie prowadzono dokładnej i systematycznej walki obserwowano liczne larwy w różnych stadiach rozwojowych, które zjadały całkowicie nie tylko liście ziemniaczane, ale nawet łodygi. W skali kraju tzw. gołożery objęły obszar ok. 500 ha — najwięcej, bo 320 ha, w Poznańskiem oraz po 55 ha w woj. szczecińskim i na Dolnym Śląsku. W ostatnim okresie znacznie wzrosło zużycie środków chemicznych przeznaczonych na walkę ze stonką. Spowodowało to w wielu GS -ach okresowy ich brak, który był następstwem opóźnionych przerzutów w pionie handlowym GS i PZGS. Ogółem tegoroczna akcja pochłonie 22.750 ton środków do opylania i 345 ton do opryskiwania z rynku krajowego oraz 700 ton preparatów do opylania i 200 ton do opryskiwania z importu. Ponadto wystąpiono do ZSRR o wypożyczenie 100 ton preparatów z rezerw Państwowej Służby Kwarantanny. W województwach, gdzie sygnalizowano lokalne braki środków — na zwalczanie stonki przeznaczono rezerwy z puli ochrony lasów. Największą trudność sprawia jednak brak odpowiedniego sprzętu — aparaty często się psują, są niewygodne w użyciu. Zakłady produkujące opryskiwacze i rozpylacze powinny dołożyć więcej starań w kierunku ulepszenia aparatów, tak ażeby w przyszłym roku rolnicy nie stanęli bezradni wobec atakującego szkodnika.