Przed rozpoczęciem chemicznej batalii. Zamach na chwasty. Więcej środków chemicznych. Opryskiwaczy plecakowych ciągle brak. Prognozy można snuć nie tylko na temat pogody, plonów, ale także ewentualnego występowania na polach wszelkich szkodników. Specjaliści opracowali takie właśnie prognozy na rok bieżący. Przewiduje się m. in. nieco większe nasilenie stonki. ziemniaczanej, niż w roku ubiegłym. Chrząszcze ponoć wcale nieźle przezimowały i należy oczekiwać ataku, zwłaszcza na ziemniaki wczesne. Niepokoić będzie na pewno zaraza ziemniaczana. Naukowa prognoza mówi o 66 gatunkach chorób i szkodników. O zanikaniu jednych a nasilaniu drugich. W każdym razie ma być to rok ani szczególnej inwazji szkodników, ani zbytniego spokoju. Jak z przygotowaniami, co z konkretnymi zamierzeniami? Przede wszystkim — walka chemiczna z chwastami, coraz bardziej powszechna. Obejmie się nią w br. około 42 proc. upraw pszenicy, jęczmienia i owsa, a więc o jakieś 4 proc. więcej, niż rok temu. Mamy do pomocy dwa rodzime i dość skuteczne środki — „Pielik” i „Chwastox”. Będą one stosowane na przemian, bowiem chwasty „przyzwyczajają się” do jednego środka. Na obszarze prawie 9 tys. ha trwać ma chemiczne tępienie perzu. Jeśli chodzi o zaprawianie ziarna siewnego, to zabiegowi temu podda się całość siewnej pszenicy, jęczmienia, kukurydzy, grochu, trzecią część żyta. Walka ze szkodnikami — to głównie stonka. Środków chemicznych jest sporo i nic nie stoi na przeszkodzie, aby opylić lub opryskać co najmniej 83 proc. upraw ziemniaka. Zwalczanie zarazy ziemniaczanej przewiduje się na 13 proc. upraw, głównie w tzw. rejonach zamkniętych, bazach produkcji sadzeniaków. Oczywiście — buraki, rzepak, tytoń, chmiel. Wszystkie te uprawy pozostawać będą w coraz ściślejszych związkach z chemią, także warzywa, sady. Zabiegi chemiczne w tych ostatnich zwiększają się ogólnie do 48 proc. powierzchni a w sadach produkcyjnych — do 70 proc. Batalia chemiczna wymaga jednak potrzebnych środków, aparatury. Jak zatem z owym zapleczem? Ilość środków chemicznych wzrasta od 65960 ton zużytych w roku ubiegłym do 83480 ton na sezon bieżący. Przeważająca większość krajowej produkcji (import wynosi 6 proc.). Na podkreślenie zasługuje wzrost dostaw środków chwastobójczych, owadobójczych (w ciągu ostatnich 4 lat zwiększono np. 4-krotnie ilość środków do zwalczania słodyszka rzepakowego). Niedobory mogą wystąpić w miedziowych preparatach grzybobójczych, należałoby zatem nimi mądrze gospodarować, wesprzeć przede wszystkim walkę z zarazą ziemniaczaną. Dość jest również aparatury, sporo jej stoi w składnicach. Ostatnio obniżono ceny pewnych aparatów, bardzo poważnie (o 7 tys. zł) popularnego opryskiwacza ciągnikowego „ORZ-300”, ulepszonego niedawno. Ciągle jednak brak opryskiwacza plecakowego, tak przydatnego w mniejszych sadach, plantacjach. Przemysł obiecuje ruszyć z seryjną produkcją może za rok, może za 2 lata. Czy nie za długo trwa to przygotowanie? Nie dostaje mechanicznych aparatów do zaprawiania ziarna siewnego. są poważne trudności z nabyciem odpowiedniej odzieży 0chronnej. Spełnienie warunków higieny i bezpieczeństwa pracy zależy nie tylko od szkolenia, umiejętności stosowania środków chemicznych, ale w dużej mierze od odpowiedniej odzieży, masek, wyposażenia. Tu sporo jeszcze do nadrobienia. Warto tu wspomnieć o coraz szerszym wprzęganiu do ochrony roślin ... samolotów. W br. mają one opylić 40 tys. ha rzepaku, 120 tys. ha ziemniaków. Dochodzi ponadto 25 tys. ha grochu i bobiku. Samoloty są bardzo przydatne na większych plantacjach lub w uprawach, gdzie trudno wjechać z opryskiwaczem ciągnikowym (np. groch, rzepak w okresie kwitnienia). W sumie samoloty rozpylą środki chemiczne na obszarze 165 tys. hektarów.